Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Knebel na pisanie o resortowych dzieciach. Drakońskie kary dla wydawcy książki

Sędzia Magdalena Kubczak nakazała wydawcy książki „Resortowe dzieci. Służby” przeproszenie dwóch bohaterów publikacji na łamach 12 ogólnopolskich mediów i wypłacenie im w sumie 40 tys.

Filip Błażejowski/Gazeta Polska
Filip Błażejowski/Gazeta Polska
Sędzia Magdalena Kubczak nakazała wydawcy książki „Resortowe dzieci. Służby” przeproszenie dwóch bohaterów publikacji na łamach 12 ogólnopolskich mediów i wypłacenie im w sumie 40 tys. zł zadośćuczynienia. Drakońska kara jest wynikiem redakcyjnych błędów w biografiach funkcjonariusza służb PRL-u i jego ojca, komunistycznego aparatczyka. Sąd nakazał usunięcie błędu ze wszystkich dostępnych książek.

Pozew przeciwko Frondzie złożył Andrzej Derlatka i jego ojciec Władysław. Stało się to tuż po premierze książki „Resortowe dzieci. Służby”. Pomyłkowo wpisano, że Derlatka senior pracował w Związku Walki Młodych. Tymczasem rzeczywiście pracował on w Związku Młodzieży Polskiej. Dodatkowo autorzy omyłkowo wpisali, że Andrzej Derlatka, funkcjonariusz Departamentu I MSW, zbierał doświadczenie w rezydenturze wywiadu PRL w Waszyngtonie. To był oczywisty błąd, gdyż we wcześniejszym fragmencie w książce autorzy opisywali funkcjonowanie Derlatki na etacie niejawnym w Hadze, a nie w Waszyngtonie.

Sędzia Kubczak uznała, że takie błędy zasługują na dotkliwy wyrok. Zasądziła zapłatę 40 tys. zł w sumie dla obu pozywających i przeprosiny skierowane do nich w 12 mediach – w tym w „Gazecie Wyborczej” i „Rzeczpospolitej”. Jednak to nie wszystko. Sędzia zażądała, by usunięto ze wszystkich egzemplarzy będących w obiegu sporne fragmenty.

To wyrok kłócący się z codziennym orzecznictwem. Rolę wyjaśniania oczywistych omyłek sądy przydzielają publikacji oświadczeń zawierających sprostowanie, a nie wyrokom z dolegliwymi konsekwencjami finansowymi. Takie błędy w publikacjach zwykle kwalifikowane są jako nieskutkujące naruszeniem dóbr osobistych. Sędzia Kubczak tym razem jednak uznała inaczej. To nie pierwszy jej kuriozalny wyrok.

Sędzia Magdalena Kubczak skazała w 2015 r. wydawcę „GP”, producenta filmu „Córka” poświęconego Marcie Kaczyńskiej, za umieszczenie na okładce płyty informacji, że w realizacji dokumentu udział mieli filmowcy Jan Strękowski i Paweł Banasiak – autorzy materiału wykorzystanego w filmie. Strękowski narzekał w sądzie, że jego nazwisko na okładce filmu powoduje utratę możliwości zarobku. Z tego samego powodu, jak twierdził w sądzie, Polski Instytut sztuki Filmowej nie sfinansował planowanego przez niego filmu o Misiu Uszatku. Sędzia Kubczak uznała ich „argumenty” i zasądziła od wydawcy „GP” po 30 tys. zł dla obu pozywających oraz przeprosiny w prasie. Wyrok został później w znaczącej części uchylony w apelacji.

W 2016 r. ta sama sędzia wydała drakoński wyrok wobec wydawcy „Wprost” pozwanego przez Kamila Durczoka za opisanie domniemanego molestowania przez niego dziennikarek TVN-u. Sędzia nakazała wypłacenie wydawcy niespotykanie wysokiej kwoty 500 tys. zł zadośćuczynienia.

Wyrok krytykowano jako godzący w wolność prasy.
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#media #wyrok #sąd #resortowe dzieci

Adam Kalinowski