To, że lider Komitetu Obrony Demokracji uważa się za kogoś wyjątkowego, wiadomo nie od dziś. Wyolbrzymianie znaczenia organizacji, na czele której stoi, to też u niego norma. Jednak są pewne granice, których lepiej nie przekraczać, bo można narazić się na śmieszność albo obrazić innych. Kijowski w swoim wpisie dokonał dwóch tych rzeczy jednocześnie.
Główny kodziarz popłynął jak chyba nigdy dotąd. Na Facebooku zamieścił krótki tekścik zatytułowany „Róbmy swoje”. Najwyraźniej odnosi się w nim do sprawy słynnych faktur i sytuacji w KODzie – a że jest ona kiepska, w pełni
pokazała frekwencja jak na ostatnich demonstracjach „obrońców demokracji”.
Na początku Kijowski robi z siebie ofiarę.
Kogo bawi szukanie haków na innych? A może tworzenie haków? Montowanie nagrań, podrzucanie kompromitujących materiałów? Fejkowe konta, prowokacje organizowane z reżimowymi dziennikarzami, fanpage robione dla dezinformacji…
– brzmią pierwsze zdania wpisu.
Początek jest więc zabawny. Niestety, później przestaje być śmiesznie. Kolejne słowa, przynajmniej u części czytelników, muszą wywołać co najmniej niesmak. Bo do kogo porównał siebie i KOD Mateusz Kijowski?
Kiedyś tym zajmowało się SB. Dosyć skutecznie. Pamiętacie zmontowaną rozmowę Wałęsy z bratem? A pornografię u księdza Jerzego Popiełuszki?
– napisał lider KOD-u.
Tak, naczelny kodziarz postawił się w jednym szeregu z zamordowanym w bestialski sposób przez esbeków błogosławionym księdzem Jerzym Popiełuszką. Trudno nawet taką bezczelność i brak taktu skomentować, bo na usta cisną się niezbyt cenzuralne słowa…
Źródło: niezalezna.pl
#Komitet Obrony Demokracji #Jerzy Popiełuszko #Mateusz Kijowski #KOD
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
plk