Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

​Spektakularna klapa marszu KOD. Takiej porażki jeszcze nie zaliczyli

Co prawda tzw. Komitet Obrony Demokracji jeszcze istnieje, ale sądząc po frekwencji na sobotniej demonstracji, jego działania cieszą się marginalnym zainteresowaniem.

Co prawda tzw. Komitet Obrony Demokracji jeszcze istnieje, ale sądząc po frekwencji na sobotniej demonstracji, jego działania cieszą się marginalnym zainteresowaniem. Jak przekazał portalowi Niezalezna.pl rzecznik stołecznej policji, w wydarzeniu uczestniczyło zaledwie około tysiąca osób. Tylko tylu kodziarzy udało się ściągnąć do Warszawy z całej Polski. 

Marsz organizowany przez Komitet Obrony Demokracji odbywał się pod hasłem „Wolne sądy, wolne samorządy”. Uczestnicy zebrali się przed Kancelarią Premiera w Al. Ujazdowskich w Warszawie. Stamtąd Nowym Światem oraz Krakowskim Przedmieściem przeszli na Plac Zamkowy. 

W demonstracji uczestniczył główny kodziarz, czyli Mateusz Kijowski. – Po kawałku odbierają nam Polskę, po kawałku odbierają nam demokrację, po kawałku odbierają nam naszą wolność – lamentował. Z kolei przewodnicząca Rady Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska z Platformy Obywatelskiej wygadywała, że „szykuje się zamach na wolną Warszawę”. Według niej, projekt ustawy metropolitalnej przygotowany przez Prawo i Sprawiedliwość jest po to, by „odebrać warszawiakom Warszawę”. 

I Kijowskiego i platformerskiej szefowej rady słuchała garstka „obrońców demokracji”. 

Sprzed Kancelarii Prezesa Rady Ministrów ruszyło tysiąc osób, a na Plac Zamkowy dotarło pięćset osób. Nie odnotowaliśmy żadnych incydentów 

Reklama
– poinformował w rozmowie z portalem Niezalezna.pl Mariusz Mrozek, rzecznik prasowy stołecznej policji.

Zresztą najlepiej „tłumy” kodziarzy widać na poniższym kadrze. 


Frekwencji nie uratowało nawet to, że do Warszawy ściągnięto „obrońców demokracji” z terenu.




Na dodatek frustrację kodziarzy pogłębił… TVN.

Źródło: niezalezna.pl
Reklama