Patryk Jackowski, wschodząca gwiazda disco polo, stał się znany szerszej publiczności 23 stycznia, kiedy to dziennik „Fakt” (wydawany przez niemiecko-szwajcarski koncern Ringier Axel Springer) na okładce z tytułem „Limuzyna pod lokal, zabawy z dziewczynami i morze alkoholu. Tak się bawi pan Misiewicz” opublikował zdjęcie przedstawiające rzecznika MON‑u i Jackowskiego w jednym z białostockich lokali.
Niedługo później na antenie TVN24 wyemitowano rozmowę z Patrykiem Jackowskim, który „na wesoło” relacjonował imprezę z udziałem Misiewicza. Dziennikarze TVN‑u zadbali, by temat nie umarł – w kolejnym wydaniu „Dzień dobry TVN”, przy salwach śmiechu, styliści proponowali ubiór dla Misiewicza, który był przedstawiany w pstrokatym garniturze z plikiem pieniędzy.
Kolejna odsłona sprawy miała miejsce 2 lutego, kiedy Zbigniew Stonoga opublikował w internecie rozmowę z Patrykiem Jackowskim, który stwierdził, że Bartłomiej Misiewicz miał mu składać niemoralne propozycje. Ustaliliśmy, że nagranie zostało zrobione w jednym z hoteli pod Białymstokiem, do którego Stonoga zaprosił Jackowskiego.
Kim jest Patryk Jackowski, który kreuje się na ofiarę Misiewicza?
Ten młody, urodzony w 1995 r., człowiek mimo zaledwie 22 lat życia ma niezwykle bogatą kartotekę karną – podajemy z niej zaledwie kilka przykładów.
Sześć lat temu, podając się za funkcjonariusza policji i używając przemocy, dokonał kradzieży portfela i legitymacji rencisty. W tym samym roku groził pozbawieniem życia poprzez wysyłanie SMS-ów, żądał też korzyści majątkowej. Rok później był podejrzany o obcowanie płciowe z małoletnim poniżej 15. roku życia, inny zarzut mówi o tym, że „używając przemocy, zmusił nieletnią do obcowania płciowego”. Był także podejrzany o kradzież 1600 euro, 20 czerwca 2016 r. zaś był poszukiwany przez prokuraturę „celem doprowadzenia”.
Bartłomiej Misiewicz przeciwko Jackowskiemu i Stonodze skierował prywatny akt oskarżenia. Niezależnie od tego minister Antoni Macierewicz skierował do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa zamieszczania fałszywych informacji, w tym w zakresie dotyczącym bezpieczeństwa państwa, na celowo spreparowanym koncie jednego z portali społecznościowych, rzekomo należącym do Bartłomieja Misiewicza; podżegania do popełnienia przestępstwa polegającego na publicznym formułowaniu fałszywych oskarżeń o popełnienie czynów zabronionych przez osobę posiadającą status osoby publicznej, czemu celowo nadano charakter świadectwa osoby rzekomo biorącej udział w wydarzeniach, które w rzeczywistości nie miały miejsca; publicznym pomawianiu urzędnika państwowego o działania przestępcze.
Żaden z dziennikarzy robiących materiał, który miał uderzyć w Misiewicza, nie pofatygował się sprawdzić, co robił w przeszłości Patryk Jackowski i skąd się wzięła jego znajomość ze Zbigniewem Stonogą. A w tej kwestii jest co najmniej kilka tropów. Stonoga przebywał w areszcie śledczym w Białymstoku, miał też związki z grupami przestępczymi działającymi w Białymstoku. Był „operatorem”, czyli współpracownikiem Centralnego Biura Śledczego, w czasie gdy szefem MSWiA był Janusz Kaczmarek. Zbigniew Stonoga założył też firmę razem z Piotrem Tymochowiczem, byłym doradcą Andrzeja Leppera. Rodzice Tymochowicza figurują w obszernych aktach IPN‑u jako tajni współpracownicy (m.in. pod pseudonimem Barbarossa) I Departamentu, czyli wywiadu PRL-u. Ich raporty przyjmował m.in. funkcjonariusz komunistycznej bezpieki Aleksander Makowski, bohater raportu z weryfikacji WSI. Makowski był w grupie komunistycznych funkcjonariuszy, którzy złożyli zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w związku z raportem. Mimo łamania prawa przez osiem lat rządów PO-PSL Stonoga pozostawał praktycznie bezkarny – najwyższa kara, jaką otrzymał, to wyrok skazujący w zawieszeniu.
Reklama