W ostatnim czasie na rzecz spłacenia alimentów Mateusza Kijowskiego zorganizowano dwie zbiórki pieniędzy. Obie okazały się totalną klapą – jak widać już nikt, dosłownie nikt, nie chce wspomóc lidera KOD. Kijowski w pewnym momencie odciął się od tych akcji. Jak się jednak okazuje, dużo wcześniej miał wiedzę o ich organizacji i co ciekawe – sam miał się do tego przyczynić.
Na stronie internetowej Go Fund Me 2 lutego stworzono zbiórkę na alimenty Kijowskiego.
„Wystarczy, że co czwarty z nas wpłaci złotówkę lub udostępni ten apel i temat alimentów Mateusza zostanie zamknięty” – pisała Oksana Lasecka, organizatorka zbiórki. Pomysł okazał się katastrofą. Nie wpłacono żadnych pieniędzy.
(Fot. gofundme.com/wspieraj-kod)
Niedługo później podobną akcję zorganizowano na polskim serwisie pomagam.pl.
„Polska zasługuje na takich bohaterów, którzy w tak trudnym czasie stają w obronie obywateli. Jestem fanem pana Mateusza i postanowiłem mu pomóc tworząc to wydarzenie. Mam nadzieję, że znajdą się wśród was prawdziwi patrioci i wspólnymi siłami pomożemy Mateuszowi”
– argumentował organizator kolejnej akcji.
Przed zamknięciem tej zbiórki pieniądze wpłaciło jedynie kilka osób.
(Fot. screen prawdaobiektywna.pl)
14 lutego sam Kijowski odniósł się do zbiórek. Podał, że dowiedział się o nich
„dwa dni temu” – od znajomych. Jak stwierdził, „
nie ma z tą akcją nic wspólnego, nie wspiera jej i nie jest jej beneficjentem”.
Jak czytamy,
oświadczenie Kijowskiego o odcięciu się od zbiórki miało być spowodowane fiaskiem akcji i brakiem wpłat.
Informator Wirtualnej Polski jest innego zdania. Portal dotarł do informacji mówiących o tym, że
z konta Kijowskiego na FB prowadzono „intensywną korespondencję z inicjatorem pierwszej tego typu akcji” (Oksaną Lasocką – red.).
Co więcej lider KOD miał się o zbiórce dowiedzieć wcześniej niż „dwa dni temu” – czyli 12 lutego 2017 r. Kijowski miał wyrazić poparcie dla sprawy,
sugerował i firmował prowadzenie jej w mniej rzucający się w oczy sposób oraz przekazał kontakt do działacza z województwa kujawsko-pomorskiego, który zajmuję się organizacją poufnego przedsięwzięcia spłaty zadłużenia Kijowskiego „z zachowaniem daleko idącej dyskrecji i zgodnie z prawem” – podkreśla „Wirtualna Polska”.
Pada nazwisko Krzysztofa A. z Bydgoszczy, który „ma się zajmować logistyką i przeprowadzeniem zbiórki w postaci darowizny na zajęte przez komornika konto bankowe lidera Komitetu Obrony Demokracji”.
Wirtualna Polska potwierdziła tożsamość Krzysztofa A.
„Podczas rozmowy wyrażono aprobatę i podano kontakt do członka KOD z Bydgoszczy, który - z zachowaniem daleko idącej dyskrecji - organizował podobne przedsięwzięcie”
– czytamy na wiadomości.wp.pl.
Jeden z działaczy KOD mówi wprost:
Kijowski zmyśla.
Kijowski zmyśla. To prawda, on z tego pieniędzy nie brał, nie jest taki głupi, ale ludzie mu donosili o wszystkim wcześniej. Sądzę, że zbagatelizował wydarzenie, chciał zobaczyć, jak się rozwinie. Nawet przyjmując za prawdę to, co pisze, dlaczego potrzebował aż dwóch dni, żeby odciąć się od nieautoryzowanej zbiórki z jego wizerunkiem? Na co czekał?
– pyta jeden z działaczy Komitetu z Mazowsza, cytowany przez wiadomości.wp.pl.
Według źródeł portalu
„akcja dotacja” odbyła się za zgodą Kijowskiego i „nosiła znamiona niezarejestrowanej zbiórki publicznej”.
Z korespondencji, do której dotarła wp.pl, wynika, że
przekazywane były instrukcje, w jaki sposób wpłacać pieniądze na konto Kijowskiego. Wielokrotnie padało stwierdzenie „garb komorniczy”.
„Akcja darowizna nie jest zbiórką publiczną – jest tylko wybiórczym informowaniem ludzi nam znajomych, popierających Mateusza w kandydowaniu na przewodniczącego KOD-u, o sposobie całkowicie indywidualnego wsparcia w pozbyciu się komorniczego (a nie alimentacyjnego) garbu”
– czytamy.
I dalej w instrukcji przelewu:
„im mniejsza jednorazowa wpłata, tym większe ryzyko, że w znacznej części pokryje ona tylko koszt blokady konta. Wpłaty mogą być składkowe, ale muszą być firmowane tylko przez jedną osobę(…). W przeciwnym razie wpłata może zostać zakwalifikowana przez urząd skarbowy, jako zbiórka publiczna i może pociągać za sobą jakieś konsekwencje dla obu stron (w najlepszym razie medialne dla obdarowanego)".
Krzysztof A. miał napisać, że jedynym problemem jest dotarcie do ludzi z tą informacją. Gdyby była rozpowszechniona publicznie, to – jak argumentuje organizator – „
wymknęło by się z definicji umowy darowizny między dwoma stronami”.
Co ciekawe w ujawnionej korespondencji czytamy, że
organizator jest świadomy działania na granicy prawa.
Źródło: wiadomosci.wp.pl,niezalezna.pl
#komornik
#alimenty
#zbiórka pieniędzy
#Kijowski
#KOD
mg