Jak już informowaliśmy, Andrzej Hadacz, prowokator spod krzyża na Krakowskim Przedmieściu, jeden z „bohaterów” spotu Platformy Obywatelskiej, który w ostatnich wyborach prezydenckich poparł Bronisława Komorowskiego, a także uczestnik marszów KOD, okazał się tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Matka”. Kiedy był zatrudniony był w Kopalni Węgla Kamiennego w Jastrzębiu Zdroju miał donosić na swoich kolegów. Współpracę z nim zakończono 6 grudnia 1988 roku.
Miedzy innymi na ten temat rozmawiali goście programu „Woronicza 17” na antenie TVP Info. O Hadacza pytał rzecznika PO Jana Grabca europoseł PiS Ryszard Czarnecki.
– dopytywał Czarnecki.Pan Hadacz, a kiedyś pan Dobosz, tajny współpracownik SB, w waszych spotach występował. On odgrywał rolę tego pana, który jako rzekomy PiS-owiec nawołuje do nienawiści. (…) Jestem ciekaw, jaka jest pańska opinia w tej sprawie? Czy pan teraz przeprosi Polaków za ten spot? Czy pan powie, czy było to nieuczciwe, niemoralne, że nie będziecie w przyszłości korzystać z tajnych współpracowników SB w waszych spotach, w waszej kampanii?
Reklama
Grabiec odpowiedzi nie udzielił, ale za to stwierdził, że Hadacz… w spocie PO nie wystąpił. Wtedy Michał Rachoń odtworzył spot Platformy „Oni pójdą na wybory, a Ty?”, w którym widać TW „Matkę”.
Głos w sprawie zabrał również Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
– zastanawiał się Soloch.Informacja o tym, że pan Hadacz był tajnym współpracownikiem służb, jest jakby dopełnieniem tej postaci. I tu pytanie – był prowokatorem, czy działał samodzielnie? (…) To, że ten człowiek jest zły, że był tajnym współpracownikiem – wszyscy to potępiamy – natomiast zadajmy sobie pytanie, czy ten człowiek działał samodzielnie, czy jego działalność była logiczną kontynuacją tego, co robił przed 1989 rokiem?