Dzisiaj w nocy oddano hołd stoczniowcom zamordowanym przez komunistycznych zbrodniarzy. Tuż po północy Komitet Obrony Pamięci i Pomnika Poległych Stoczniowców w Grudniu 1970 r. zapalili znicze przed pomnikiem w Gdańsku.
CZYTAJ WIĘCEJ: Znicze przed pomnikiem w rocznicę stanu wojennego
Kilka godzin później okazało się, że jacyś szaleńcy dopuścili się skandalicznego aktu wandalizmu, choć cisną się znacznie mocniejsze słowa.

– Jestem zbulwersowana, że w tak tragicznym dniu, jakim jest 13 grudnia, ktoś mógł zbezcześcić symbol, za który zginął mój brat. Brak mi słów – powiedziała TVP Info ze łzami w oczach Grażyna Browarczyk–Matusiak, siostra Antoniego Browarczyka, jednej z najmłodszych ofiar stanu wojennego.
– Niestety, to do czego doszło w Gdańsku pokazuje, że wciąż jest w Polsce grupa ludzi, która nie cofnie się przed żadnym plugastwem. W imię walki politycznej dochodzi do ataków na nasze narodowe symbole. Jaki jest tego cel? Oczywisty. Chodzi o destabilizację i wywołanie niepokojów społecznych. Czyli dokładnie taki sam, jaki przed laty w PRL-u stawiała sobie bezpieka. Atakowanie naszych wartości, pamięci, symboli. Bicie tam, gdzie boli. Trudno roztrząsać, kto jest autorem tej prowokacji – skomentował Wojciech Mucha, dziennikarz "Gazety Polskiej Codziennie"