W połowie lutego 2016 roku prokuratorzy IPN przeszukali dom Marii Kiszczak, wdowy po szefie komunistycznej bezpieki Czesławie Kiszczaku. Znaleziono tam sześć pakietów dokumentów, w tym dwie teczki – personalną i pracy tajnego współpracownika o pseudonimie „Bolek”. Wśród nich było odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Widnieje na nim podpis: Lech Wałęsa „Bolek”. Według opinii eksperta archiwisty z Instytutu Pamięci Narodowej, dokumenty są autentyczne. Jednak aby rozwiać wszelkie wątpliwości, poddano je dodatkowym ekspertyzom, m.in. z dziedziny pisma porównawczego.
Pod koniec października do sprawy dokumentów wrócił szef Instytutu Pamięci Narodowej (IPN).
– powiedział wówczas dr Jarosław Szarek w RMF FM.Ta sprawa jest w tym momencie w rękach biegłych, poza IPN. Oni deklarowali, że w okolicach 15 listopada poznamy efekty ich pracy i wtedy myślę, że będzie okazja, żeby wrócić do dyskusji
Reklama
Do sprawy na Twitterze odniósł się historyk Sławomir Cenckiewicz.
Za wypowiedzenie swojej opinii Cenckiewicz spotkał się z krytyką zwolenników Wałęsy.