Smutne i równocześnie wstrząsające wyznanie Małgorzaty Wypych, żony śp. Pawła Wypycha, który zginął w katastrofie smoleńskiej. – Są rodziny, które nie do końca wiedzą, czy przychodząc na grób, gdzie został pochowany ich bliski, rzeczywiście ten bliski tam leży – przyznała na antenie TVPP Info.
Wdowa po Pawle Wypychu, obecnie poseł na Sejm, wzięła udział w programie "Gość Poranka". W taki właśnie sposób skomentowała decyzję prokuratury o konieczności przeprowadzenia ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej.
Poza tym podkreśliła, iż
„czas pokaże czy osoby, które zajmowały się katastrofą smoleńska robiły to zgodnie ze wszystkimi standardami przyjętymi na świecie czy nie”.
– W pewnym momencie wizyty zostały rozdzielone. Nie można zapominać, że fakty historyczne są zatopione w pewnej rzeczywistości. Jeśli chodzi o przygotowanie wizyty pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego to była ona traktowana jako wyjazd nie wiadomo kogo – dodała.
Przypomniała, że raporty Jerzego Millera i szefowej MAK Anodiny, zostały podważone przez ponad 150 apolitycznych naukowców.
– Dopuściliśmy do tego, ze na ponad 163 wątpliwości ze strony polskiej nie uzyskaliśmy żadnych odpowiedzi do dnia dzisiejszego – podsumowała.
Wczoraj w podobnym tonie o konieczności przeprowadzenia ekshumacji wypowiedział się Andrzej Melak, brat śp. Stefana Melaka
Gdy przeczytałem protokół sekcyjny brata, byłem przekonany, że nie dotyczy on Stefana. Przez sześć lat nie zostaliśmy uszanowani. Zwodzono nas, nie dokonano ekshumacji i sekcji. Przecież dziewięć dotychczasowych ekshumacji ponad wszelką wątpliwość wykazało, że sześć osób nie leżało w swoich grobach. Czy to nie jest wystarczający powód, by pozostałe osoby, rodziny miały obawy, czy chodzą na groby swych bliskich
CZYTAJ WIĘCEJ: A. Melak wierzy, że wreszcie się dowie: "stoimy nad grobami swoich bliskich, czy nie"
Źródło: TVP Infp,niezalezna.pl
#Jerzy Miller
#Katastrofa smoleńska
#ekshumacje
#Marzena Wypych
gb