Przypomnijmy, że Bartłomiej Misiewicz nie pełni już funkcji w MON. Prośbę o zawieszenie w MON skierował do Antoniego Macierewicza w poniedziałek po szkalującym go artykule w tygodniku "Newsweek".
Bartosz Kownacki na antenie TVP Info, wyjaśnił, dlaczego mimo wcześniejszych zapowiedzi, w studiu nie pojawił się sam Misiewicz.
Pan rzecznik miał być, ale jak pan wie, poprosił o zawieszenie go w swoich obowiązkach. Jako osoba prywatna już nie chciał uczestniczyć w programie
Reklama
Bartosz Kownacki zaznaczył, że wszelkie ataki na Misiewicza, są atakami w rzeczywistości wymierzonymi w Ministra Obrony Narodowej.
Zaczęło się od wielu sukcesów, które MON w ciągu tych kilku miesięcy odniosło
-podkreślał wiceminister.
Są takie osoby poza granicami kraju, są osoby w Polsce, którym nie podoba się to, że MON jest uważane za jedno z najsprawniejszych i najlepszych. Chcą w ten sposób atakować ministra Macierewicza. Chciałbym, aby oceniano urzędników po czynach, a nie po tym czy ktoś ma 26 lat, czy 50. Liczą się efekty
-przekonywał dalej Kownacki
Gość programu "Minęła Dwudziesta" podkreślił, że MON wspiera Misiewicza. Odnosząc się do artykuł w "Newsweeku" zaznaczył, że od autorów tekstu oczekuje konkretnych dowodów a nie plotek.
Gdzie są fakty? Ja bym oczekiwał od autorów artykułu dowodów, bo plotki można zebrać wszędzie i potem przedstawić je w artykule. Pozwólmy tej sprawie się wyjaśnić, by odpowiedzieli dziennikarze „Newsweeka”. On w sposób jasny i oczywisty zaprzeczył tym pomówieniom, ma na to dowody, ma zeznania świadków, wie jak te rozmowy przebiegały