Od marca przed gdańskim Sądem Okręgowym toczy się proces Amber Gold. W sprawie jest około 19 tys. osób pokrzywdzonych i 430 świadków.
Sam akt oskarżenia to 9 tys. stron. Akta całego śledztwa liczą aż 16 tys. tomów. O skali sprawy najlepiej świadczy fakt, że Prokuratura Okręgowa w Łodzi, która prowadziła śledztwo musiała wynająć ciężarówkę i zewnętrzną firmą transportową, która ma dostarczyć akta śledztwa do sądu w Gdańsku.
W internecie funkcjonuje tajna grupa byłych pracowników Amber Gold. Jej członkowie - to także zarazem pokrzywdzeni przez spółkę - mogą wymieniać się informacjami związanymi z procesem i wpływać na zeznania świadków – podało rmf24.pl.
– powiedział rzecznik.Świadek potwierdził, że istnieje grupa na portalu społecznościowym. Jest to grupa byłych pracowników, którzy wymieniają informacje dotyczące ogólnie mówiąc sprawy. Natomiast nie była w stanie sprecyzować, jakie to są informacje. Twierdziła, że tak pilnie grupy nie śledzi
Dodał, że strony procesu muszą sprawdzić o czym rozmawiali członkowie owej grupy. Gdyby okazało się, że usiłowano nakłaniać kogoś do składania określonych zeznań, to prokuratura z urzędu wszcznie śledztwo w tej sprawie.
Marcinowi P. oraz jego żonie Katarzynie P. - byłym szefom Amber Gold - zarzuca się w sumie 14 przestępstw. Chodzi przede wszystkim o wyłudzenia na wielką skalę, ponad 800 mln zł. Pieniądze kilkunastu tysięcy klientów miały być zainwestowane w złoto. W rzeczywistości tylko 10 mln zł zostało ulokowane w tym kruszcu. Grozi im do 15 lat więzienia.