Szef stowarzyszenia Miasto Jest Nasze przyznaje, że od osób związanych z „mafią reprywatyzacyjna” usłyszał już ostrzeżenie, aby uważał na siebie.
Lider stowarzyszenia Miasto Jest Nasze przyznaje, że cały układ działający wokół reprywatyzacji przypomina mafię.- Kiedyś usłyszałem od osoby bardzo blisko związanej z ludźmi, którzy działają na rynku reprywatyzacji, żebym uważał jak przechodzę na przejściach dla pieszych. Od tamtego czasu faktycznie na siebie uważam i jeżdżę na rowerze w kasku. Ale racjonalizuję sobie zagrożenie i wiem, że jest niewielkie. Gdyby ktoś chciał mi coś zrobić, tak sobie to przynajmniej tłumaczę, to wywołałoby to piekło w tym mieście. Na razie wszystkie pozwy upewniają mnie, że jestem bezpieczny, bo nikt nie będzie chciał mi spuścić łomotu, jeżeli toczy się jakieś postępowanie. - tłumaczy w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Śpiewak.
Z kolei odnosząc się do ostrej krytyki Hanny Gronkiewicz-Waltz podkreśla, że miała ona jako prezydent stolicy aż 10 lat na to, żeby zająć się całą sprawą.- Miałem kilka procesów. Ale powiedz mi, jak to jest, że pojawia się jakiś facet znikąd i nagle mebluje pół miasta? Buduje biurowiec na placu Zamkowym, chce wyburzyć najlepsze gimnazjum w mieście na ulicy Twardej i chce budować wieżowiec przy Sali Kongresowej. Dla mnie ta historia bardziej pasuje do Kirgistanu niż Warszawy, a jednak dzieje się na naszym podwórku. Absurd! - mówi Śpiewak.
- Gronkiewicz-Waltz przez ostatnie 10 lat milczała na ten temat. Sama jest beneficjentem dzikiej reprywatyzacji, jej rodzina otrzymała przecież kamienicę przy Noakowskiego 16, która została po wojnie ukradziona żydowskim właścicielom. Musiała mieć świadomość, że reprywatyzacja w Warszawie to patologia i przestępczy proceder – tłumaczy Paweł Śpiewak.