To prawda w takim sensie, że są jednak ściśle współpracujący z PiS-em, bo jeżeli weźmiemy pod uwagę np. pana radnego Guziała, to on przecież referendum organizował razem z PiS-em. Jeżeli weźmiemy pod uwagę Jana Śpiewaka, to on też oczywiście bardzo często mówi głosem PiS-u.
Ja jestem osobą najbardziej w tym gronie - czy ktoś w to wierzy, czy nie - zainteresowaną tym, żeby to wyjaśnić do końca. Jeżeli byłaby dymisja, takie były oczekiwania - ja chcę to wyjaśnić. Tak samo jak swego czasu prezydent Sopotu, który w końcu uzyskał po raz kolejny mandat, dlatego że nie ma drugiej osoby powiedziałabym tak zainteresowanej, żeby wyczyścić tę sytuację do cna, żeby odzyskać tę działkę na Placu Defilad...
Ja uważam, że przede wszystkim muszę tę sprawę dokończyć jako prezydent. Mandat mam zaufania z wyborów - na pewno nie tak mocny jak wtedy, ale chciałabym, jestem zdeterminowana, żeby tę sprawę wyjaśnić. Jeżeli ja odejdę, nikt tego nie wyjaśni, nie wierzę w to. Za dużo elit było wplątanych w to, że nie było tej ustawy.
Muszę powiedzieć, że Ewa Kopacz do mnie zadzwoniła i powiedziała: "trzymaj się". Na pewno to poświadczy... Z innymi nie zawsze mam kontakt, ale najważniejsze jest moje spotkanie z Grzegorzem (Schetyną - przyp. red.), Sławkiem Neumannem, Andrzejem Halickim i z Marcinem Kierwińskim. To są ci ludzie, którzy najbliżej ze mną współpracują, myślę o tych warszawskich posłach. Także naprawdę mam duże wsparcie, natomiast też nie mogę ich obarczać jakaś, powiedziałabym, koniecznością wyjaśnień, bo to ja powinnam to wyjaśnić.