Jak czytamy na portalu, ćwiczący spędzili w tratwie ratunkowej na Zatoce Gdańskiej ponad trzy doby. Epizod szkoleniowy zakładał katastrofę lotniczą, podczas której rozbitkowie lądują na terytorium nieprzyjaciela. Na tratwie ratunkowej znalazło się trzech instruktorów, a na jednoosobowej łodzi lotniczej żołnierz, który wcielił się w rolę pilota. Choroba morska, minimalna ilość snu, niewielkie porcje jedzenia w postaci kapsułek żywnościowych oraz wody – z takimi trudnościami zmierzyli się żołnierze z zakopiańskiego ośrodka. Instruktor z łodzi po jednej dobie został podjęty przez śmigłowiec ratowniczy z Gdyni-Babich Dołów. Trzej pozostali musieli zostać na wodzie kolejne dwa dni. W sumie po trzech dobach także oni weszli na pokład śmigłowca.
Długotrwałe przebywanie w indywidualnych i zbiorowych środkach ratunkowych to także obowiązkowe szkolenie, jakie odbywają załogi okrętów w ramach zajęć z ratownictwa morskiego – przypomina Dowództwo Generalne RSZ.