Antoniemu Macierewiczowi zarzucono związki z agentem SB Robertem Luśnią. Bartłomiej Misiewicz w TVP Info poinformował, że zarzuty są wyssane z palca.
– powiedział Bartłomiej Misiewicz dodając, że jest to propaganda „niestety rosyjska”.W wojsku nazywamy to działaniami hybrydowymi, wojną hybrydową
– mówił rzecznik MON.To, co robi PO i „Gazeta Wyborcza”, działa na rzecz Rosjan, obniżając poziom bezpieczeństwa Polski i naszą pozycję na arenie międzynarodowej, podczas gdy negocjujemy ogromne wzmocnienie Polski jako członka Sojuszu Północnoatlantyckiego
– powiedział i zaznaczył, że „Dziedzictwo Polskie” od 2007 r. nie prowadzi działalności.Nieprawdą jest, jakoby Antoni Macierewicz miał więcej niż 10 proc. udziałów w firmie „Dziedzictwo Polskie”. W firmie tej jest 3 tys. 400 udziałów, z czego na szefa MON przypada ich 340, czyli właśnie 10 proc., co dopuszcza ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora
– mówił w TVP Info rzecznik MON.Nie mamy do czynienia z żadnymi zarzutami faktycznymi w stosunku do min. Antoniego Macierewicza. W momencie, gdy posiadł wiedzę o Robercie Luśni jako o tajnym współpracowniku, zerwał z nim wszelkie kontakty. Sam Robert Luśnia to potwierdza. Warto przypomnieć również, że Pan Michał Boni, który był TW, został ministrem i europosłem w rządzie Platformy Obywatelskiej