„Gazeta Wyborcza” w sobotnim wydaniu napisała pełen insynuacji tekst atakujący szefa MON. Podano, że minister ma zasiadać w radzie fundacji Głos, której prezesem zarządu jest Robert Luśnia, agent SB.
Rzecznik ministerstwa ocenił, że jest to typowa wojna hybrydowa.
– powiedział Bartłomiej Misiewicz dodając, że jest to propaganda „niestety rosyjska”.W wojsku nazywamy to działaniami hybrydowymi, wojną hybrydową
Reklama
– mówił rzecznik MON.To, co robi PO i „Gazeta Wyborcza”, działa na rzecz Rosjan, obniżając poziom bezpieczeństwa Polski i naszą pozycję na arenie międzynarodowej, podczas gdy negocjujemy ogromne wzmocnienie Polski jako członka Sojuszu Północnoatlantyckiego
Misiewicz zaznaczył, że gdyby zarzuty były oparte na faktach, były prawdziwe, minister by je odpierał.
Powiedział – nawiązując do fundacji „Głos”, że Antoni Macierewicz jest wyłącznie w jej radzie fundatorów, a Robert Luśnia zrezygnował z prezesowania „Głosowi” w 2005 r.
– powiedział i zaznaczył, że „Dziedzictwo Polskie” od 2007 r. nie prowadzi działalności.Nieprawdą jest, jakoby Antoni Macierewicz miał więcej niż 10 proc. udziałów w firmie „Dziedzictwo Polskie”. W firmie tej jest 3 tys. 400 udziałów, z czego na szefa MON przypada ich 340, czyli właśnie 10 proc., co dopuszcza ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora
Rzecznik zwrócił uwagę, że Platforma Obywatelska chroniła ludzi będących tajnymi współpracownikami. Przypomniał postać Michała Boniego.
– mówił w TVP Info rzecznik MON.Nie mamy do czynienia z żadnymi zarzutami faktycznymi w stosunku do min. Antoniego Macierewicza. W momencie, gdy posiadł wiedzę o Robercie Luśni jako o tajnym współpracowniku, zerwał z nim wszelkie kontakty. Sam Robert Luśnia to potwierdza. Warto przypomnieć również, że Pan Michał Boni, który był TW, został ministrem i europosłem w rządzie Platformy Obywatelskiej