Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Próbują zastraszyć ludzi Macierewicza

W związku z działalnością zespołu Macierewicza, klub PiS przyjął przez aklamację uchwałę mówiącą o zastraszaniu pracowników Biura Zespołu Parlamentarnego ds. Katastrofy Smoleńskiej.

W związku z działalnością zespołu Macierewicza, klub PiS przyjął przez aklamację uchwałę mówiącą o zastraszaniu pracowników Biura Zespołu Parlamentarnego ds. Katastrofy Smoleńskiej. Jak informują posłowie PiS, chodzi o szefa tego biura - Bartłomieja Misiewicza oraz szefa zespołu doradców Piotra Bączka.

Biuro prasowe klubu PiS zapowiada, że uchwała zostanie przesłana do marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny, a także przekazana do wiadomości szefa MSWiA Jerzego Millera.

- Czuję się zastraszony - mówi Bartłomiej Misiewicz.

Szef Biura Zespołu Parlamentarnego ds. Katastrofy Smoleńskiej 11 lutego otrzymał SMS o treści: „Proszę się nawrócić. Modlę się w Twojej intencji”. Pięć dni później zaś przebito mu oponę w  samochodzie zaparkowanym pod jego domem w Łomiankach. Natomiast Piotrowi Bączkowi tego samego dnia powieszono na furtce domu martwą wiewiórkę (portal niezależna.pl pisał już o tej sprawie TUTAJ)

- Od dnia przebicia opony codziennie o różnych porach dnia i nocy podjeżdża ciemne BMW, zawsze z czterema osobami w środku. Samochód ma charakterystyczny, głośny silnik. Często przyjeżdża około 1 lub 2 w nocy. Samochód okrąża posesję, czasem się zatrzymuje. Wtedy wysiada z niego kilku mężczyzn, którzy spacerują i przyglądają się mojemu domowi. 11 marca jednego z mężczyzn zauważyłem na terenie swojej posesji. Gdy usłyszał szczekanie psa i otwierające się drzwi, uciekł. Nie zauważyłem śladów włamania– tłumaczy Bartłomiej Misiewicz.

12 marca Misiewicz zawiadomił Komendę Policji w Łomiankach o podejrzeniu popełniania przestępstwa. Na początku miesiąca o sprawie informował dzielnicowego.

- We wtorek byłem przesłuchiwany w tej sprawie na Komendzie w Łomiankach, gdzie dowiedziałem się m.in., że policja w Łomiankach dysponuje tylko jednym patrolem, więc mają problem, żeby przynajmniej raz dziennie przejechać ulicą, na której mieszkam – mówi Misiewicz.

Rzecznik komendanta powiatowego Policji Warszawa Zachód Grzegorz Sokołowski potwierdził, że zgłoszenie Bartłomieja Misiewicza zostało przyjęte.

- Z treści zawiadomienia nie wynika bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia tego pana – tłumaczy Sokołowski.

Rzecznik komendanta powiatowego Policji Warszawa Zachód zapewnił jednak, że rejon wskazany w zgłoszeniu będzie patrolowany, bo obecnie i tak znajduje się na terenie patrolowanym przez  policję.

 



Źródło: