Mistrzostwo świata zdobyte przed rokiem smakowało znakomicie, złoty medal mistrzostw Europy z szalejącym w ataku Piotrem Gruszką do dziś przywołuje pozytywne emocje. Zresztą taką wyliczankę można byłoby prowadzić jeszcze przez długi czas. Tymczasem przed siatkarzami kolejne wielkie wyzwanie – igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro. Przez niezrozumiały system kwalifikacji Polacy będą musieli wystąpić jeszcze w turnieju kwalifikacyjnym w Berlinie w styczniu 2016 r. Zdobycie przepustek do Brazylii będzie tak samo trudne jak zdobycie mistrzostwa Europy. Bezpośredni awans uzyska tylko zwycięzca, a dwie kolejne drużyny będą miały jeszcze szanse zdobyć kwalifikacje w turnieju interkontynentalnym. W Berlinie zameldują się wszystkie najlepsze ekipy Starego Kontynentu z wyjątkiem Włochów, którzy wywalczyli sobie nominację olimpijską podczas Pucharu Świata w Japonii.
Pomimo dużej skali trudności nikt nie wyobraża sobie, aby Polacy nie awansowali do turnieju olimpijskiego i nie wrócili stamtąd z medalem – i to najlepiej złotym. Właśnie tylko złotego krążka igrzysk brakuje kadrze Stephane’a Antigi, aby z podniesionym czołem stanąć na równi z fenomenalną generacją zawodników Huberta Wagnera. Obecne pokolenie ma do tego wszystkie niezbędne warunki – wyrównany skład, gwiazdy światowego formatu, świetny sztab szkoleniowy czy też kapitalne wsparcie sponsorskie, które zapewnia m.in. PKN ORLEN.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".