- Zawiadamiam o popełnieniu przestępstwa polegającego na wystosowaniu wobec mnie groźby karalnej poprzez napisanie na drzwiach wejściowych mieszkania, które wynajmuję w dniu 29 sierpnia 2014 roku czerwonym sprejem napisu: „Pozdro od Stiełkowa natowska kurwo”, tj. czynu o którym mowa w art. 190 § 1 kk. – napisał w piśmie do ABW Pereira. Wniosek o ściganie i ukaranie sprawców skierowany został również do prokuratury rejonowej.
Jak pisze dziennikarz „Codziennej” obawy związane z atakiem nieznanych sprawców, „są tym bardziej uzasadnione, że 10 kwietnia br. miało miejsce zdemolowanie księgarni powiązanej z Gazeta Polską i zerwanie znajdującej się tam ukraińskiej flagi, a sprawców do dzisiaj nie wykryto”. Tego dnia dwóch młodych bandytów wtargnęło dzisiaj popołudniu do księgarni "Gazety Polskiej" w Warszawie, zdemolowali pomieszczenie i zerwali flagę Ukrainy z podpisami obrońców Majdanu.
Do próby zastraszenia Samuela Pereiry doszło w nocy z czwartku na piątek z 28 na 29 sierpnia. Na drzwiach lokalu, w którym mieszka z rodziną Pereira czerwoną substancją napisano „pozdrowienia” od Igora Striełkowa (prawdziwe nazwisko - Girkin), byłego oficera rosyjskiego FSB, który był dowódcą rosyjskich terrorystów w Doniecku. Tego samego dnia policja, na jego wniosek przeprowadziła oględziny miejsca zdarzenia.

- To nie był zwykły akt wandalizmu, gdy ktoś, przechodząc koło przystanku, niszczy wiatę. Tutaj sprawcy musieli się przygotować, ustalić najpierw mój adres i starać się zmylić ochronę w budynku - tłumaczy nam Samuel Pereira.