Gołębiewski pokazał młodych antropologów i przemiany, które w nich zachodzą podczas tak niezwykłej pracy, której efekty przejdą do historii. Odtwarzali oni ostatnie chwile życia polskich bohaterów, określali powody śmierci… Choć często zadanie ich przerastało, nie zrezygnowali. I opuszczali Powązki zupełnie odmienieni. To w filmie udało się uchwycić, co jest wielką siłą tego obrazu. Antropolodzy są rówieśnikami tych, którzy znaleźli się w tej niegodnej mogile. Ale nie tylko to porusza w tym dokumencie. Widzimy też rodziny bohaterów, które tak długo czekały na odnalezienie szczątków swoich najbliższych. „Widziałam, że starszy pan, syn jednej z ofiar, przygląda mi się, jak pracuję, widziałam, że waha się, czy podejść. Wreszcie podchodzi i prosi: – Pani Natalio, czy pani znajdzie mojego tatę? Rozpłakałam się. Ten pan też się rozpłakał…” – mówi w filmie młoda antropolożka.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".
Reklama