Trzy lata temu PO szła do wyborów z hasłem: „Nie róbmy polityki…”. Obserwując działania śp. Lecha Kaczyńskiego przybliżone w filmie „Niosła go Polska”, widz zaczyna wręcz tęsknić za tak uprawianą polityką.
Lech Kaczyński uważał, że w Polsce da się uprawiać politykę w klasycznym znaczeniu tego słowa. Czyli politykę, która jest zabieganiem o dobro wspólne. Trudno było mu się pogodzić z tezą, że to tylko wizerunek. Wielokrotnie powtarzał, że chciałby w dzisiejszym świecie prowadzić politykę klasyczną. Moim zdaniem udawało mu się. W tej chwili widać, jak bardzo nam brakuje Lecha Kaczyńskiego i osób, które w taki sposób politykę rozumiały. Jego patriotyzm był skierowany ku przyszłości, ale zakorzeniony w przeszłości. Chciał Polski nowoczesnej, bogatej, solidarnej, która pamięta o swojej przeszłości, bo pamięć historyczna była w jego opinii niezbędnym składnikiem tożsamości narodowej. Zależało mu, żeby utrzymywać i pogłębiać tę tożsamość. Służyła temu na przykład polityka odznaczeniowa.
W filmie Roberta Kaczmarka pada zdanie, że ci wielcy, żyjący jeszcze bohaterowie, w końcu, po wielu latach, przez moment mogli się poczuć jak u siebie w kraju.
Lech Kaczyński zabiegał o to, by bohaterów trzech konspiracji (wojennej, powojennej i tej w czasach opozycji demokratycznej) odnaleźć i uhonorować. To byli ludzie zapomniani, a niekiedy, jak w przypadku Żołnierzy Niezłomnych, nawet po 1989 r. szkalowani. Lech Kaczyński mówił współpracownikom, że musimy się spieszyć, bo ludzie pierwszej i drugiej konspiracji, którzy przechodzili obozy koncentracyjne, łagry, ubeckie katownie, są starsi i schorowani. Teraz wiemy, że powinniśmy wtedy się spieszyć także dlatego, że niebawem zabrakło tej osoby, która wieszała na ich szyjach szarfy orderowe i do ich klap przypinała wysokie odznaczenia państwowe…
Patrząc na pewną umiejętność przełamywania schematów, można powiedzieć, że Lech Kaczyński był nowoczesnym politykiem. Nowoczesnym i skutecznym, co widzimy choćby na przykładzie jego dążeń dotyczących budowy gazociągu Odessa–Brody–Płock…
Tak, Lech Kaczyński prowadził mądrą i skuteczną politykę zagraniczną. To, że Polska powinna mieć silną pozycję na wschodzie Europy, było jak najbardziej ściśle związane z naszą racją stanu. Prezydent uważał, że nasza silna pozycja w tym regionie będzie podnosić nasz status w Unii Europejskiej i to połączenie z partnerstwem strategicznym z USA musi zaprocentować w Moskwie, i zresztą zaprocentowało. Na szczycie Unia–Rosja w Samarze, gdy Niemcy sprawowali prezydencję w UE, Angela Merkel mówiła językiem polskiej dyplomacji. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie miała innego wyjścia. I to był wynik bardzo skutecznej i konsekwentnej polityki Lecha Kaczyńskiego. Nie chodziło tylko o dywersyfikację źródeł zaopatrzenia w surowce energetyczne. Chodziło też o geopolitykę, po prostu.
Likwidacja WSI, budowa IPN i powołanie CBA były siedmiomilowymi krokami w polskiej rzeczywistości. Czy jednak na tyle silnymi, że nie da się ich dziś zniweczyć?
Liczę, że Lech Kaczyński w swoim planie doprowadził do tego, że nie da się już odwrócić biegu wydarzeń. Choć mamy do czynienia z próbami zamącenia tego, czym były Wojskowe Służby Informacyjne.
Film „Niosła go Polska” pokazuje nam, że Kaczyński miał bardzo spójny życiorys. Zasady, które stosował w życiu, były też jego zasadami w polityce. Czy tak było?
Dla niego prawda była niezwykle istotnym czynnikiem i w życiu prywatnym, i w polityce. Miałem zaszczyt być słuchaczem ostatniego planowanego wystąpienia Lecha Kaczyńskiego. Tego, które chciał wygłosić w Katyniu. On nie czytał z kartki. Prawie zawsze mówił z pamięci. Ale przygotowywał się do tych wystąpień. Pamiętam, iż w tym wystąpieniu znalazły się słowa, że racje nie są rozdzielone równo pomiędzy narody. Że rację mają ci, którzy walczą o wolność. Pomyślałem wtedy też o nim, bo on przez całe życie walczył o wolność i dawał świadectwo wolności. Jego życie prywatne, osobiste było absolutnie spójne z działalnością społeczną i polityczną.
Prezydent pokazał, że wizję Polski trzeba mieć w sercu, a nie w programie wyborczym, i wtedy polityka może być piękna. Trudno jest mówić o nim, nie używając górnolotnych słów.
On bardzo nie lubił górnolotnych słów i sam ich nie używał. Na przykład nie lubił, gdy ktoś jego politykę zagraniczną nazywał polityką jagiellońską. Mówił o niej, że to jego polityka południowo-wschodnia. Dobrze by było, żebyśmy też mówiąc o nim, w takie „wysokie C” nie wpadali (śmiech).
Ale przyzna Pan, że to niezwykle trudne!
Wiem, bo on był po prostu wybitnym prezydentem i prawdziwym mężem stanu. Trudno o takich osobach mówić, nie używając czasami podniosłego tonu. Pamiętajmy, że on sam był bardzo skromnym człowiekiem. Lubił ludzi, troszczył się o nich, przejmował się ich sprawami osobistymi, rodzinnymi. Wypytywał swoich współpracowników o zdrowie, dzieci. Kiedy mieliśmy kłopoty, zawsze starał się pomóc. Bardzo mi go brakuje. W naszej przyjaźni to on więcej mi dawał, niż otrzymywał ode mnie.
Wywiad ukazał się w najnowszym numerze "Gazety Polskiej", nadal dostępnym w kioskach razem z dwuczęściowym filmem "Niosła go Polska" o śp. Lechu Kaczyńskim. A w nim m.in. nieznane wystąpienia śp. Prezydenta.
Reklama