Jeśli w budżecie na 2025 rok rząd zawrze deficyt w wysokości 300 mld złotych, to nie ważne, kto wygra przyszłoroczne wybory prezydenckie, rząd i tak ten budżet zmieni - stwierdził w środę przewodniczący klubu parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość Mariusz Błaszczak
W czwartek PKW podejmie decyzję na temat sprawozdania finansowego Prawa i Sprawiedliwości z kampanii wyborczej. Odrzucenie będzie skutkowało utratą do 25 mln złotych z rocznej subwencji partii. Na Komisję w tej sprawie mocno naciskają przedstawiciele partii rządzących i sprzyjające im media.
Z kolei w środę, rząd ma przedstawić wstępne założenia budżetu na 2025 rok. Według analizy "Newsweeka", w dokumencie może pojawić się gigantyczny deficyt. Ma on sięgnąć blisko 300 mld zł.
Do sprawy odniósł się dziś wiceprezes PiS Mariusz Błaszczak. Jego zdaniem, taki plan budżetu może mieć podłoże polityczne. Chodzi o wybory prezydenckie.
"Jeżeli oni rzeczywiście zdecydują się na to, żeby zawrzeć w budżecie deficyt w wysokości 300 mld zł, to to jest oczywiste, że to jest budżet wyborczy i bez względu na to, kto wygra przyszłoroczne wybory prezydenckie - ja ufam, że kandydat Prawa i Sprawiedliwości - to oni i tak budżet zmienią"