24-latek zabił swoją babcię kołkiem. Przestępstwa dokonał ze szczególnym okrucieństwem, ponieważ zadał jej 17 ciosów w głowę – powiedział dziś w Sądzie Okręgowym w Kaliszu prokurator Adam Handke. Oskarżony nie przyznaje się do winy.
W poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Kaliszu ruszył proces 24-letniego Huberta G. oskarżonego o zabójstwo swojej babci.
Do tragicznego zdarzenia doszło 27 września ub.r. w jednym z mieszkań w bloku przy ul. Konopnickiej w Kaliszu.
"Oskarżony działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia swojej babci, zadał jej 17 ciosów pałką w głowę, co spowodowało u staruszki uraz czaszkowo-mózgowy, złamanie kości czaszki, uszkodzenie mózgowia, następnie doprowadziło do nagłej i gwałtownej śmierci"
– powiedział prokurator Adam Handke.
Zdaniem prokuratora, oskarżony zadawał ciosy z bardzo dużą siłą. "Sposób jego działania był nad wyraz brutalny, świadczą o tym doznane przez seniorkę obrażenia. Działał ponad miarę, ponad ten cel, który chciał osiągnąć, czyli pozbawić życia drugiego człowieka" – wyjaśnił prokurator.
Adam Handke poinformował, że podczas postępowania nie udało się ustalić motywu działania sprawcy.
Oskarżony nie przyznał się do winy. Odmówił też składania zeznań. Sądowi powiedział, że wie kto to zrobił, ale nie może powiedzieć, ponieważ boi się o swoje życie. Oskarżony przyznał się, że w dniu zdarzenia i wcześniej przyjmował środki odurzające - amfetaminę.
"Wiem od mamy, że podczas brania narkotyków traciłem nad sobą panowanie i kontrolę" - powiedział.
Oskarżony nie próbował ratować babci, ponieważ jak zeznał "nie oddychała i nie ruszała się. Byłem po amfetaminie i postanowiłem czekać aż mama wróci z pracy. Wydawało mi się, że nie ma dla babci ratunku" – mówił.
Rodzice oskarżonego odmówili składania zeznań przed sądem.
Kuzynka oskarżonego zeznała, że tego dnia pojechała do mieszkania babci, ponieważ jej mama nie mogła się dodzwonić.
"Dzwoniłam ale nikt nie otwierał, Hubert podszedł do okna i powiedział, że babci nie ma w domu, że wyszła. Mówił też, że babci nie ma i już nie będzie. Zadzwoniłam na policję i po straż pożarną. Ponieważ byłam tam zameldowana, wyraziłam zgodę na wyważenie drzwi"
– powiedziała.
Kuzynka zeznała, że babcia skarżyła się, że 24-latek ma duży problem z narkotykami i przez to jest nerwowa atmosfera w domu. "Zachowywał się nadpobudliwie, chodził cały czas po mieszkaniu, denerwowały go drobne rzeczy, powtarzał coś kilka razy, było widać dzikość w jego oczach" - opisała świadek.
24-latek był już wcześniej karany za znęcanie się nad matką. Prokuratura zleciła badania psychologiczne oskarżonego. Za zabójstwo grozi mu kara dożywotniego więzienia.