Jak mówił - wszystko zaczęło się od działań członków stowarzyszenia Obywatele RP, którzy zaczęli pojawiać się na kontrmanifestacjach od marca 2016 r. Ale w poniedziałek - podczas 87. miesięcznicy smoleńskiej - Obywatele RP byli wspomagani również przez przedstawicieli innych środowisk: Komitetu Obrony Demokracji, Platformy Obywatelską i Nowoczesnej.
Według Jurkiewicza chęć konfrontacji opozycji była ogromna. "Zależało im na tym, żeby obrazki po raz kolejny przebiły się w stronę mediów niemieckich" - stwierdził.
Polityk warszawskiego PiS odniósł się też do tego, że uczestnicy poniedziałkowej kontrmanifestacji wobec miesięcznicy smoleńskiej trzymali białe róże.
- powiedział Jurkiewicz."Te trzymane białe róże, to nie przypadek. To nawiązanie do ruchu antyfaszystowskiego, który powstał w Niemczech, który został wykryty przez Niemców i został wyniszczony. Dla każdego Niemca symbol białej róży jest przypomnieniem, nawiązaniem do tamtego ruchu, a tym samym nas traktuje się jako faszystów w podtekście"
Polityk PiS pochwalił działania policji i funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu przy ochronie poniedziałkowych uroczystości miesięcznicy smoleńskiej - według niego, tylko w jednym momencie uczestnicy kontrdemonstracji wdarli się na teren, gdzie odbywała się miesięcznica, ale zostali zatrzymani przez służby. "W Warszawie nie będzie Hamburga, nigdy w życiu" - powiedział Jurkiewicz.
Dziękując policji, polityk warszawskiego PiS przytoczył też słowa zasłyszane w rozmowie dotyczącej odprawy policyjnej przed miesięcznicą, które skierowane były do młodszych funkcjonariuszy, że jeszcze niedawno wystarczyło 28 policjantów do ochrony miesięcznicy, a teraz jest ich wielokrotnie więcej.