Jak mówił, wydaje mu się, że poza tą konkretną sprawą, prezydent Warszawy nie interesowała się szczególnie innymi sprawami reprywatyzacyjnymi, prowadzonymi przez BGN. Dodał, że ws. nieruchomości przy Noakowskiego 16 (która w wyniku decyzji miasta w części przypadła rodzinie Gronkiewicz-Waltz) między nią a Bajką były wielogodzinne rozmowy o wszystkich aspektach - zeznał świadek komisji. Według niego rozmowy dotyczyły tego, „jak się wydaje takie decyzje od początku do końca - na czym to polega".
CZYTAJ WIĘCEJ: Reprywatyzowali w szaleńczym tempie. Tego oczekiwała „góra” w ratuszu
– powiedział Marcin Bajko przed komisją weryfikacyjną.Prowadziliśmy z panią prezydent wielogodzinne rozmowy o Noakowskiego 16, w których pytała mnie o najmniejsze szczegóły sprawy. Poza sprawą Noakowskiego 16 prezydent Warszawy nie interesowała się zbytnio sprawami w BGN
Reklama
Bajko nie zgodził się z treścią wypowiedzi prezydent Gronkiewicz-Waltz z sierpnia 2016 r., w której stwierdziła ona, że "nie wiedziała co się działo, a odpowiedzialność za aferę ponoszą urzędnicy".
- mówił b. dyrektor BGN.Fakty mówią co innego. Pani prezydent wiedziała o wszystkim, o zasadach, o tym co się dzieje w zakresie reprywatyzacji. Mieliśmy do niej oczekiwanie, aby pomogła zmienić dekret warszawski, a w zasadzie ustawę o gospodarce nieruchomościami. Żeby nie trzeba było wydawać tych decyzji. Taka powinna być jej rola
Wcześniej mówił m.in. że nic mu nie wiadomo, aby osoby zainteresowane zwrotami nieruchomości kontaktowały się z prezydent poza urzędem miasta.
Zaprzeczył, jakoby w ratuszu istniały narzucone liczby spraw zwrotowych do rozpatrzenia. Oświadczył też, że nic nie wie, aby nagrody dla urzędników były powiązane z liczbą wydawanych przez nich decyzji. Natomiast ocenił, że na urzędników był wywierany rodzaj presji. Po pierwsze przez petentów, którzy "bez przerwy" przychodzili do BGN, a „tak być nie powinno