Dziś sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold (AG) przesłuchiwała Michała Tuska, syna byłego premiera. Towarzyszył mu pełnomocnik Roman Giertych. Spółka AG była również właścicielem linii lotniczych OLT Express, które rozpoczęły działalność 1 kwietnia 2012 r. Po upadku OLT Express wyszło na jaw, że z liniami współpracował pracujący też w Porcie Lotniczym w Gdańsku Michał Tusk, który miał się zajmować obsługą prasową OLT oraz analizą ruchu lotniczego z Gdańska.
W czasie dzisiejszego przesłuchania zapytano Tuska o kulisy wywiadu, któremu „Gazecie Wyborczej” udzielił dyrektor zarządzający OLT Express Jarosław Frankowski. Okazało się, że choć pod opublikowanym tekstem był podpisany Michał Jamroż, to dużą część pracy wykonał Michał Tusk, również piszący dla „GW”. Jamroż przesłał mu pytania do Frankowskiego z prośbą o ich przekazanie i zaproponował, że Tusk może też dodać coś od siebie.
– opowiadał Tusk o kulisach powstawania tekstów do „GW”.To był artykuł do dodatku, tak zwanej wkładki. Zawsze był problem z przygotowywaniem tego typu materiałów, bo trzeba było zrobić ich dużo i rzeczywiście brakowało pomysłów
Reklama
Poseł Małgorzata Wassermann była zdziwiona, że ukazał się wywiad między dwiema osobami, które nie widziały się na oczy.
– odparł na to Tusk.Bardzo często nie widzą się na oczy
Przyznał też, że zna kulisy powstania wywiadu bardzo dobrze.
– powiedział z rozbrajającą szczerościąZnam doskonale historię powstania tego tekstu. To był tekst, który trzeba było wymyślić, to był po prostu jeden z pomysłów, jak zapchać stronę
Przewodnicząca nie kryła zdumienia, że w „Gazecie Wyborczej” trzeba było „zapychać strony”.
– oznajmił w odpowiedzi Michał Tusk. Dodał, że powstało „wiele tekstów”, pod którymi nie był podpisany.W wielu mediach czasami jest tak, że niestety brakuje pomysłów i się szuka różnych rozwiązań, czasami to się kończy autopromocją, czyli reklamą własnych produktów, to jest standard
Rozmowa z Frankowskim ukazała się w „Gazecie Wyborczej” tuż przed rozpoczęciem współpracy syna byłego premiera z OLT.