Mija dziesięć lat od śmierci Andrzeja Leppera. Mimo upływu czasu, jego śmierć pozostaje wciąż zagadka dla wielu osób. - Znałem go i wiem, że jest typ ludzi, do których on należał, którzy nigdy nie popełniliby samobójstwa, nawet jeżeli byliby w najgorszych tarapatach finansowych czy osobistych. Prawdę mówiąc, nie wierzę w jego samobójstwo - powiedział europoseł PiS Ryszard Czarnecki w rozmowie z portalem Niezalezna.pl.
Szef Samoobrony, b. wicepremier rządu PiS-LPR-Samoobrona Andrzej Lepper został znaleziony martwy w warszawskiej siedzibie partii. Leppera – wiszącego na sznurze przymocowanym do worka bokserskiego – znalazł jego zięć. Według wstępnej hipotezy przyczyną samobójstwa mogły być kłopoty finansowe – podawała wtedy prokuratura. W październiku 2012 r. prokuratura umorzyła śledztwo ws. śmierci Leppera, bo nie stwierdziła, aby ktokolwiek nakłaniał, bądź udzielał pomocy w targnięciu się szefa Samoobrony na życie. W te tłumaczenia nie wierzy jednak wiele osób, które osobiście znały Leppera.
Europoseł Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Czarnecki ocenił, że „okoliczności śmierci Andrzeja Leppera były bardzo dziwne”. - Jego zwłoki czekały na sekcje trzy dni. Zginął w piątek, dopiero w poniedziałek sekcja była zrobiona, co oczywiście znacząco ją utrudniło - stwierdził.
- Znałem go i wiem, że jest typ ludzi, do których on należał, którzy nigdy nie popełniliby samobójstwa, nawet jeżeli byliby w najgorszych tarapatach finansowych czy osobistych. To nie był taki typ człowieka, który by się targnął na życie
- powiedział polityk.
- Prawdę mówiąc nie wierzę w samobójstwo
- podkreślił.
Ryszard Czarnecki zaznaczył, że w jego ocenie tę sprawę należy wyjaśnić. - Nie wiem, czy to będzie możliwe, ale uważam że warto - stwierdził
Dopytywany o to, czy jego zdaniem prokuratura powinna wznowić śledztwo w tej sprawie, wyjaśnił, że nie wie, czy jest to możliwe. - Nie jestem prawnikiem, nie wiem, czy są do tego podstawy formalne - mówił.
- Uważam jednak, że ta sprawa jest bardzo tajemnicza. To był znany polityk, były wicepremier, były wicemarszałek Sejmu, swego czasu lider jednej z formacji tworzących rząd. W mojej ocenie ta sprawa została zamieciona pod dywan, a powinno być zupełnie inaczej
- zakończył europoseł Prawa i Sprawiedliwości.