Bodnarowska prokuratura postawi zarzuty prof. Cenckiewiczowi
Dziś prof. Sławomir Cenckiewicz ma usłyszeć zarzuty za sprawę linii zdrady Tuska. Po zawiadomieniu Jarosława Stróżyka prowadzone jest śledztwo w sprawie ujawnienia archiwalnej części Planu Użycia Sił Zbrojnych RP WARTA-00101 z 2011 roku, która zakładała obronę na linii Wisły i oddanie połowy Polski rosyjskiemu wrogowi w razie konfliktu.
Tę koncepcję ujawniono w serialu "Reset", którego współautorem jest prof. Cenckiewicz. Zarzuty w tej sprawie usłyszeli już były szef MON Mariusz Błaszczak, jak również jego bliscy współpracownicy.
Prof. Sławomir Cenckiewicz po godzinie 9 pojawił się pod budynkiem prokuratury przy ul. Nowowiejskiej 26B, gdzie odbywa się manifestacja w jego obronie. W rozmowie z Michałem Rachoniem odniósł się do zarzutów, jakie ma dziś usłyszeć.
"Wszystkie „argumenty prawne” są nic nie warte, fałszywe, nie mają żadnej wartości. Najważniejsza jest zemsta, która dotyczy nas obu, ponieważ dotyczy serialu „Reset” i książki „Zgoda”. W dłuższej perspektywie to jest pewnie za wszystko, co w swoim nie krótkim życiu zrobiłem. Prawie 30 lat siedzę w archiwach, napisałem 30 książek. Pamiętają książki o Wałęsie – za to mnie nienawidzą, pamiętają likwidację WSI i książkę „Długie ramię Moskwy”. Pamiętają też reset i książkę „Zgoda”, czyli dekonspirację, obnażenie ich prorosyjskiej polityki, współpracy z FSB. To są rzeczy, których oni mi nigdy nie zapomną. Jak będą mieli możliwość, zawsze będą mnie za to ścigać. Represje nie są pierwsze, ale po raz pierwszy będę miał postawione zarzuty karne"
– powiedział.
Dodał, iż "za wszystkimi represjami, które mają miejsce od ponad roku, gdzieś w tle stoją za nimi służby specjalne".
""Służby specjalne w tej polityce zemsty Donalda Tuska odgrywają bardzo ważną rolę. Sprawa, w której mają mi postawić zarzuty, też jest wynikiem złożenia zawiadomienia przez Jarosława Stróżyka. On złożył fałszywe zawiadomienie na ministra Błaszczaka i pokłosiem tego wszystkiego są chociażby zarzuty, które dziś usłyszę. W każdej sprawie tak jest. I w sprawie Karola Nawrockiego, co wczoraj zostało potwierdzone przez Stanisława Żaryna, materiały, które wypłynęły wczoraj, czyli przelew związany z transakcją mieszkaniową sprzed kilkunastu lat pochodził z akt postępowania sprawdzającego. Najpewniej został dostarczony w ramach różnego rodzaju wyjaśnień przez samego Karola Nawrockiego służbom"
– podkreślił.
Historyk mówił też o tym, jak wygląda procedura postępowania sprawdzającego.
"Każda osoba, która pretenduje do jakiegoś stanowiska lub je pełni, a do tego stanowiska jest przypisany zakres wiedzy, która jest tajna, musi poddać się specjalnej procedurze sprawdzającej. W ramach tej procedury nie tylko on sam, ale wszystkie osoby jemu bliskie lub pośrednio bliskie, np. ze strony żony, podlegają temu sprawdzeniu, by wykluczyć ewentualność, że ta osoba sprawdzana mogłaby być szantażowana, podatna na jakiś szantaż w przyszłości, gdy będzie mieć dostęp do informacji niejawnych. W ramach tej procedury jednym z ulubionych zajęć służb specjalnych w Polsce jest sprawdzanie kwestii majątkowych. Dokument, który udostępnił Brejza, nigdy nie powinien wypłynąć"
– oznajmił.