"Przyjdź w piątek z prezesem Kaczyńskim, możemy zrobić taką debatę" - wezwał Mateusza Morawieckiego Donald Tusk. Lider Platformy Obywatelskiej na koniec próbował też zaatakować prowadzącego debatę Michała Rachonia. "Taka zadziorność byłaby na miejscu względem przywódców państw silniejszych od Polski" - odpowiedział Rachoń.
Na koniec debaty w TVP każdy z kandydatów otrzymał po minucie na wypowiedź poruszającą najważniejsze sprawy. Donald Tusk uznał, że najważniejsze to powiedzieć Mateuszowi Morawieckiemu, że "PiS go zmienił", wezwać Morawieckiego do drugiej debaty, oraz zaatakować prowadzącego program Michała Rachonia. Nie mając zresztą ku temu powodów, bo Rachoń przestrzegał zasad debaty.
Proponuję, jeszcze jest piątek, dzień przed ciszą wyborczą, przyjdź z prezesem Kaczyńskim, możemy zrobić taką debatę. Ze wszystkimi mediami, może prowadzoną nie przez działacza PiS-u, ale jestem otwarty na propozycje. Będę w piątek na was czekał, w dowolnie wybranym przez was miejscu
Następnie zapowiedział wygranie wyborów, rozliczenie rządzących i... pojednanie. "W Wigilię podamy sobie ręce i będzie normalnie" - powiedział.
Do zaczepki Tuska odniósł się Michał Rachoń.
Mnie się wydaje, że ta zadziorność byłaby na miejscu względem przywódców państw silniejszych od Polski, a nie względem dziennikarzy
- skomentował, nawiązując do uległości Tuska wobec liderów Niemiec, czy Rosji (o czym opowiada serial dokumentalny "Reset", którego Rachoń jest współautorem).