Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Reynders przesłał do polskiego rządu list... GPC: Bruksela nie wierzy w Tuska – już szykuje uderzenie w wybory

Unijny komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders przesłał do polskiego rządu list, w którym wprost podważa legalność Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego orzekającej o ważności wyborów oraz rozpatrującej protesty z nimi związane. To „polityczne chuligaństwo” i „przygotowanie gruntu do podważania wiarygodności nowego rządu polskiego” – oceniają prof. Ryszard Legutko i europoseł Kosma Złotowski w rozmowie z „Codzienną”. Z kolei rzecznik SN i sędzia wspomnianej izby Aleksander Stępkowski stwierdza, że tezy stawiane przez komisarza Reyndersa mogą zaszkodzić… komisarzowi Reyndersowi.

n/z Dider Reynerds
n/z Dider Reynerds
fot. Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska

Wywodzący się z Belgii Didier Reynders komisarzem ds. sprawiedliwości UE jest od grudnia 2019 r. W swoim kraju jest znanym uczestnikiem wielu afer, także korupcyjnych. Natomiast wśród polskiej opinii publicznej polityk ten zasłynął m.in. ostrą krytyką jakichkolwiek reform wymiaru sprawiedliwości proponowanych przez Zjednoczoną Prawicę, a ostatnio atakował nasz rząd za chęć powołania komisji ds. badania wpływów rosyjskich w Polsce w latach 2007–2022. Unijny komisarz przekonywał, że wspomniana komisja i jej prace będą „szkodliwe dla interesu publicznego”. Teraz natomiast Didier Reynders poszedł o krok dalej i w liście do polskiego rządu wprost podważył legalność jednej z izb Sądu Najwyższego – akurat tej, która ma stwierdzać ważność październikowych wyborów parlamentarnych. Chodzi oczywiście o Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego (IKNiSP). 

UE sonduje unieważnienie głosów Polek i Polaków

Korespondencję eurokraty do polskiego rządu datowaną na początek kwietnia br. ujawnił portal Wpolityce.pl. Reynders, powołując się na orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, pisze m.in., że „skład Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego nie jest niezawisłym i bezstronnym sądem”. „Obecnie 14 z 17 członków tej izby to osoby powołane do jej składu w procesie, w którym wystąpiła ta sama nieprawidłowość” – czytamy w liście unijnego komisarza. Dalej stwierdza on, że Komisja Europejska ma „poważne wątpliwości”, czy wyżej wymieniona izba, a także Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego spełniają wymogi, aby uznawać ich decyzje za wiążące.

Treść listu eurokraty do polskiego rządu wywołała lawinę oburzenia wśród sporej części użytkowników internetu, a także prawicowych polityków. Reyndersowi najczęściej zarzucano, że w bezczelny sposób próbuje wmieszać się w wybory w Polsce oraz że przygotowuje grunt do ewentualnego podważenia ich wyniku.

Reynders „strzela sobie w kolano”

„Codzienna” o komentarz do słów unijnego urzędnika poprosiła sędziego Aleksandra Stępkowskiego, rzecznika Sądu Najwyższego oraz sędziego IKNiSP. – Nie wykluczam, że osoby kierujące się motywacjami politycznymi chciałyby, podnosząc tego typu »rewelacje«, wywierać presję na sędziów IKNiSP lub na wyborców. Szczerze mówiąc, na sędziach nie czyni to większego wrażenia. Przede wszystkim należy podkreślić, że argumenty te względem ­IKNiSP podniesiono już raz w skardze do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka po wyborach prezydenckich i została ona odrzucona jako niedopuszczalna. Ta okoliczność chyba rozstrzyga wszelkie wątpliwości – powiedział „Codziennej” sędzia Stępkowski. Podkreślił też, że tezy stawiane przez komisarza Reyndersa mogą szkodzić jemu samemu. – Mogę tylko dodać, że Didiera Reyndersa na stanowisku członka Komisji Europejskiej zatwierdzał Parlament Europejski. O ważności wyborów jego członków pochodzących z Polski, bez względu na przynależność polityczną, orzekała Izba Kontroli Nadzwyczajnej. Jeśli „rewelacje” komisarza Reyndersa miałyby mieć wpływ na ważność wyborów do parlamentu polskiego, to również i do Parlamentu Europejskiego, a zatem miałyby wpływ na ważność wyboru Komisji Europejskiej i komisarza Reyndersa. W języku potocznym mówi się w takim wypadku, że ktoś „strzela sobie w kolano” – mówi nam rzecznik Sądu Najwyższego.

CAŁY TEKST ZNAJDZIECIE PAŃŚTWO W NOWYM NUMERZE "GAZETY POLSKIEJ CODZIENNIE" 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie, Niezalezna.pl

#Didier Reynders #wybory #opozycja

Grzegorz Broński,Jan Przemyłski