„Każdą pulę pieniędzy, którą wrzucimy do systemu, czy to będzie 10, 20, czy 100 miliardów – zjedzą lekarze” – stwierdził poseł KO Przemysław Witek. To skandal – uważają lekarze, a Naczelna Izba Lekarska jest zdania, że poseł tą wypowiedzią dowodzi, że nie ma pojęcia o systemie ochrony zdrowia. – To typowa wrzutka polityczna mająca na celu uzasadnić fakt zmniejszenia nakładów na zdrowie przez obecny rząd, a winą za ten stan obarczyć lekarzy – mówi „Codziennej” poseł PiS Janusz Cieszyński. NFZ wciąż ma problemy z płaceniem placówkom za tzw. nadwykonania.
Ja uważam, że każdą pulę pieniędzy, którą wrzucimy do systemu, czy to będzie 10, 20, czy 100 miliardów – zjedzą lekarze. I niech się lekarze na mnie nie obrażają. Dotychczas każda próba korygowania reformy służby zdrowia kończyła się tym, że zjadał to biały personel – w tym głównie lekarze. I co należy zrobić? Należy zrobić jedną rzecz. My musimy jak najszybciej wprowadzić na rynek jak najwięcej lekarzy. I co to oznacza? Wydział medyczny wszędzie. Ja wiem, że nie będą to lekarze idealni, mówi się o jakości kształcenia, gorszej... Nie, panie redaktorze, czy lepszy jest jakikolwiek lekarz, nawet słaby, którego tu mam w powiecie i do którego mogę pójść z dzieckiem, czy zero lekarzy”?
Ta wypowiedź została uznana za skandal przez środowisko lekarzy. W wydanym oświadczeniu Naczelna Izba Lekarska stwierdza, że świadczy ona o „dojmującym braku wiedzy posła o systemie ochrony zdrowia, ale zostało również odebrane przez nasze środowisko, w połączeniu z poprzednimi wypowiedziami, jako obraźliwe stanowisko całej partii rządzącej w stosunku do naszej grupy zawodowej”.
– To jest oburzająca i wewnętrznie sprzeczna wypowiedź, bo jeśli lekarze wszystko przejadają, a potrzeba jeszcze więcej lekarzy, to znaczy, że przejedzą jeszcze więcej. Poważnie mówiąc, poseł Witek powinien wiedzieć, że w systemie najdroższa jest procedura, usługa medyczna i jej koszt oczywiście zawiera w sobie wynagrodzenie lekarzy, pielęgniarek, ratowników. Jednak gdy poprzednie rządy podnosiły wyceny określonych świadczeń, np. kardiologicznych czy leczenia zaćmy, szybko okazywało się, że kolejki do specjalistów maleją, a my szybko dołączamy do europejskiego poziomu usług medycznych, a system się nie załamywał. Lekarze, biały personel tych środków nie przejadali
– To jest typowa polityczna wrzutka. Wypowiedź posła Witka ma tłumaczyć, dlaczego obecny rząd zmniejsza wydatki na zdrowie, i winę za to zwala na lekarzy, którzy „przejedzą każdą pulę pieniędzy”. To przygotowanie gruntu pod tłumaczenie opinii publicznej, dlaczego środków w systemie ochrony zdrowia jest mniej. NFZ ma problemy z płynnością, nie płaci placówkom za nadwykonania, ponieważ rząd nie zasila funduszu kwotami, które wynikałyby z potrzeb systemu – mówi nam Janusz Cieszyński, poseł PiS, wiceminister zdrowia w rządzie Morawieckiego.
Cieszyński przypomina, że w ubiegłym roku wydatki na zdrowie zaliczyły rekordowy wzrost i osiągnęły 7,1 proc. PKB. Z tego wydatki publiczne to aż 5,8 proc. PKB, czyli że wskaźnik postulowany przez wiele lat (6 proc.) został prawie osiągnięty.
Jakub Kosikowski potwierdza, że problemy płatności za nadwykonania nie ustały. – Mamy teraz rozliczenia za II kwartał i tak jak w pierwszym kwartale mamy sygnały, że placówki targują się z NFZ o wypłaty środków. Trudno w tej chwili oceniać, jaka jest skala tych problemów, ale bez wątpienia problemy od początku tego roku są cały czas – mówi Kosikowski.