Ważny polityk Fideszu dla Niezalezna.pl: Polska Tuska znajduje się w kryzysie praworządności
"Wiele wskazuje na to, że Marcin Romanowski nie może liczyć na bezstronną, sprawiedliwą procedurę prawną w Polsce Donalda Tuska" - mówi w rozmowie z portalem Niezalezna.pl Zsolt Németh - szef Parlamentarnej Komisji Spraw Zagranicznych, były wiceszef węgierskiego MSZ.
Jaka jest Pana opinia na temat stosunków polsko-węgierskich, biorąc pod uwagę decyzję węgierskiego sądu o przyznaniu prawa do azylu polskiemu posłowi Marcinowi Romanowskiemu?
Wiele wskazuje na to, że Marcin Romanowski nie może liczyć na bezstronną, sprawiedliwą procedurę prawną w Polsce Donalda Tuska. Ryzyko to jest powszechnie obecne w dzisiejszej Polsce, a w jego konkretnym przypadku istnieją konkretne dowody. Ogólnie rzecz biorąc, dzieje się tak dlatego, że rząd Tuska nie tylko przeprowadził czystkę w sądownictwie, ale także systematycznie lekceważy immunitet parlamentarny i prezydenckie ułaskawienia, aby wykorzystywać prawo karne jako narzędzie przeciwko rywalom politycznym. Jeśli chodzi o sprawę Romanowskiego, został on aresztowany latem tego roku pomimo immunitetu jako członek Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy i został zwolniony dopiero po oficjalnym proteście przewodniczącego Zgromadzenia do polskich władz.
Jak skomentuje Pan decyzję polskiego MSZ, które nazwało decyzję węgierskich władz „aktem wrogości wobec Polski i zasad UE”?
Romanowski ubiegał się o azyl polityczny, a ponieważ warunki do jego przyznania zostały spełnione, otrzymał go zgodnie z przepisami UE. Fakt, że ktoś musi dziś uciekać z Polski z powodów politycznych, świadczy przede wszystkim o samej Polsce, a nie o kraju, który udziela azylu.
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zdecydowało się wezwać polskiego ambasadora w Budapeszcie do Warszawy na konsultacje, a także wezwało ambasadora Węgier w Polsce, który otrzymał formalny protest od strony polskiej. Czy spodziewa się Pan jakiejś decyzji ze strony węgierskiej?
To należy do kompetencji Ministra Spraw Zagranicznych i Handlu.
Rozmawiając z POLITICO w Brukseli, polski minister sprawiedliwości Adam Bodnar powiedział, że przykład Polski - której poprzednie prawicowe władze przez lata ścierały się z Brukselą, zanim straciły władze w 2023 r. - pokazał, że nieliberalne rządy nie zmieniają swoich poglądów nawet pod ogromną presją Brukseli. „Pod obecnym przywództwem może być trudno” Węgrom powrócić do dobrych notowań w UE, powiedział Bodnar. „Przykład Polski pokazuje, że jeśli nie dojdzie do zmiany przywództwa, odwrócenie [kursu] praworządności i odzyskanie wartości demokratycznych może być niezwykle trudne”. Powiedział również, że nawet jeśli liderowi opozycji Péterowi Magyarowi uda się pokonać Orbána w wyborach na Węgrzech w 2026 r., na co wskazują sondaże, szkody wyrządzone społeczeństwu obywatelskiemu będą tak głębokie w ciągu 16 lat rządów Fideszu, że ich naprawienie będzie wymagało herkulesowego wysiłku. Jaka jest Pana opinia na temat tego stwierdzenia?
Minister Bodnár mówi niezwykle szczerze, gdy twierdzi, że celem Brukseli jest usunięcie demokratycznie wybranych rządów, które nie podporządkowują się i nie chcą pomagać w budowaniu imperium. Tak właśnie stało się z poprzednim polskim rządem i nie ma wątpliwości, że Bruksela zamierza usunąć również obecny rząd węgierski. Ma również rację, że brukselskie elity wyznaczyły do tego zadania Pétera Magyara. Doceniam otwartość ministra, zauważając, że kiedy mówimy to samo na Węgrzech, nasi przeciwnicy polityczni konsekwentnie odrzucają to jako teorię spiskową.
Co sądzi Pan o obecnej sytuacji politycznej i stanie demokracji w Polsce?
Donald Tusk sam stwierdził, że zgodnie z zasadami „demokracji walczącej” można lekceważyć „formalizm prawny” - innymi słowy, otwarcie zawiesił rządy prawa. Nie jest zatem przesadą stwierdzenie, że Polska znajduje się w kryzysie praworządności.
Źródło: niezalezna.pl
