Lament z kręgu Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej nie cichnie. Tym razem na los (a właściwie kompromitujące działania opozycji) utyskiwała Małgorzata Kidawa-Błońska. - Projekt "Ratujmy Kobiety 2017" nie miał szans przejść przez ten Sejm, ale powinien znaleźć się w komisji - oceniła dzisiaj wicemarszałek Sejmu. A działania PiS określiła... "mistrzostwo świata".
"Patrzę z pewnym podziwem na prezesa (Jarosława) Kaczyńskiego, jak potrafił doprowadzić do tego, że partia, która jest za skrajnymi rozwiązaniami, jest obrońcą liberalnych wartości, a Platforma, która ich broni, jest oskarżana, że tego nie robi - mistrzostwo świata" - oceniła wicemarszałek w radiu Zet.
.@M_K_Blonska: patrzę z pewnym podziwem na prezesa Kaczyńskiego, jak doprowadził do tego, że partia, która jest za skrajnymi rozwiązaniami jest obrońcą liberalnych wartości, to jest mistrzostwo świata#gośćRadiaZET pic.twitter.com/1MtCYbjMkr
— Radio ZET NEWS (@RadioZET_NEWS) 14 stycznia 2018
Jak dodała, Platforma "nie oddaje pola". Ileż to już razy słyszeliśmy...
W środę Sejm odrzucił w pierwszym czytaniu obywatelski projekt komitetu "Ratujmy kobiety 2017", zakładający liberalizację obowiązujących przepisów dotyczący aborcji. Propozycja zakładała m.in. prawo do przerywania ciąży na żądanie kobiety do końca 12. tygodnia. Do dalszych prac w komisji trafił natomiast projekt Komitetu Obywatelskiego #ZatrzymajAborcję, który zaostrza przepisy, eliminując możliwość legalnego przerwania ciąży ze względu na ciężkie wady płodu.
By do prac w komisji trafił także projekt "Ratujmy kobiety 2017" zabrakło 9 głosów. W głosowaniu w tej sprawie nie wzięło udziału 10 posłów Nowoczesnej. Troje posłów PO głosowało przeciw skierowaniu projektu do komisji. Innych siedemnastu posłów Platformy nie uczestniczyło w środowym głosowaniu. Wśród przeciwników odrzucenia projektu w pierwszym czytaniu było natomiast 58 posłów klubu PiS.
Według wicemarszałek Sejmu "bardzo źle się stało", że projekt komitetu "Ratujmy Kobiety 2017" nie znalazł się w komisji.
- Projekt "Ratujmy Kobiety" nie miał szans przejść przez ten Sejm, ale powinien znaleźć się w komisji. Jeżeli trafia tak skrajny projekt jak pani Godek, to powinien być ten drugi, żeby był materiał do dyskusji na komisji - przekonywała Kidawa-Błońska.
Jej zdaniem, fakt, że w komisji zabraknie projektu liberalizującego przepisy w sprawie aborcji, sprawi, że "dyskusja będzie utrudniona".
"Bardzo źle się stało, bo opozycja powinna jak jeden mąż skierować ten projekt" - podkreśliła Kidawa-Błońska.
Polityk wyjaśniła, że przed głosowaniem w PO rozmawiano z posłami, "że to jest tylko skierowanie do komisji".
"Jeżeli się na coś umawiamy, jeżeli szanujemy się jako społeczność klubowa, to dotrzymujemy słowa. Nikt nie wymaga od moich kolegów i koleżanek, żeby głosowali za projektami (...) z którymi się nie zgadzają. W tej sytuacji chodziło tylko o projekt techniczny i naprawdę niech tutaj się nikt nie zasłania sumieniem (...). Chodziło tylko o skierowanie do komisji, żeby tam móc dyskutować i tam wygłaszać swoje racje" - powiedziała Kidawa-Błońska.