- Dzisiaj Tusk wyciągnął z tego wnioski i próbuje drugi raz wrócić, odświeżyć ten powrót i dlatego rzuca różne tematy do agendy. I to będą tylko tematy, które mają wynikać z jakiejś bieżącej kalkulacji, bieżącej gry politycznej. Nie są one efektem jakichś głębszych przemyśleń czy rozważań - ocenił Arkadiusz Mularczyk w rozmowie z portalem Niezalezna.pl.
Na sobotniej konwencji PO w Płońsku Donald Tusk domagał się, aby Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło zmiany w prawie, według których opuszczenie Unii Europejskiej byłoby możliwe tylko dzięki 2/3 głosów w Sejmie. Problem polega jednak na tym, że obecne prawo zostało wprowadzone w 2010 roku właśnie przez Platformę Obywatelską z Donaldem Tuskiem na czele. Było to miesiąc po wizycie w Polsce szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa, który wziął udział w naradzie polskich ambasadorów.
Zapytaliśmy posła Prawa i Sprawiedliwości, wiceprzewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Arkadiusza Mularczyka o to, z czego wynika taka zmiana zdania Platformy Obywatelskiej.
Polityk ocenił, że w tych propozycjach nie należy doszukiwać się głębszej myśli. - To taki element bieżącej polityki Tuska, próby zatarcia takiego złego pierwszego wejścia. On tutaj szuka różnych tematów, różnych spraw i przykryć to fatalne wrażenie, które wywołał powrotem do Polski i tym, że de facto nic nowego nie był w stanie zaproponować - stwierdził.
- Wrócił po kilku latach nieobecności, ale ten powrót okazał się kompletną klapą i porażką. Jedynie eskalował napięcia i nienawiść
- stwierdził polityk.
- Dzisiaj Tusk wyciągnął z tego wnioski i próbuje drugi raz wrócić, odświeżyć ten powrót i dlatego rzuca różne tematy do agendy. I to będą tylko tematy, które mają wynikać z jakiejś bieżącej kalkulacji, bieżącej gry politycznej. Nie są one efektem jakichś głębszych przemyśleń, czy rozważań, bo ten cały polexit, który próbował forsować, jest tylko agendą polityczną. Nie ma on nic wspólnego z rzeczywistością
- zakończył Arkadiusz Mularczyk.