Roman Giertych w swojej długiej drodze przez salony polityczne był bohaterem wielu skandali. W czasie rządów SLD prokuratura interesowała się tematem wyprowadzenia pieniędzy z Wielkopolskiego Banku Rolniczego, gdzie zasiadał w radzie nadzorczej. Niedługo później w przestrzeni publicznej pojawiły się sugestie, że młody jeszcze wówczas polityk mógł składać propozycję korupcyjną jednemu z wykładowców Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Kolejną sprawą, która mocno elektryzowała opinię publiczną, były związki Giertycha z miliarderem Janem Kulczykiem.
Przypomnijmy, że biznesmen oskarżył lidera Ligi Polskich Rodzin o to, że ten miał domagać się od niego materiałów kompromitujących prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, w zamian obiecując nietykalność. W ostatnich latach zasłynął również jako zaufany pełnomocnik ludzi PO, np. Radosława Sikorskiego czy syna lidera koalicji 13 grudnia, Michała Tuska, którego wspierał chociażby podczas przesłuchania przed komisją śledczą badającą sprawę Amber Gold.
Kilkadziesiąt milionów wyprowadzonych z Polnordu
Jednak największy rozgłos przyniosła Romanowi Giertychowi afera Polnord, w której miał on usłyszeć zarzuty dotyczące m.in. działania na szkodę spółki, wyprowadzenia z niej 92 mln zł, a także prania brudnych pieniędzy. W 2020 r. podczas przeszukania jego domu przez agentów CBA adwokat zemdlał, a następnie został przewieziony do szpitala. Niedługo później wyjechał z Polski, co utrudniło prace organów ścigania. Po otrzymaniu immunitetu poselskiego ponownie zaczął być widywany w kraju.
Nawet po przejęciu prokuratury przez Adama Bodnara ta nie zapomniała o Giertychu. Był on wzywany przez śledczych, ale albo się nie stawiał, albo odmawiał udziału w czynnościach procesowych, kwestionując swój status podejrzanego w tej sprawie. Ostatecznie w styczniu 2025 r. prokuratura umorzyła śledztwo wobec polityka KO.
– Podstawy do postawienia zarzutów dla Giertycha i innych osób były. Na pewno ta sprawa nie powinna być tak brutalnie zakończona. Takiej procedury nasze prawo nie przewiduje
– mówił w marcu br. prok. Michał Ostrowski podczas omawiania tej sprawy w Sejmie na posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. przeciwdziałania bezprawiu.
– Gdyby ta sprawa dotyczyła statystycznego Jana Kowalskiego, musiałby złożyć wyjaśnienia i odnieść się do zarzutów. Zwłaszcza że sprawa nie dotyczy kradzieży roweru z piwnicy, ale wyprowadzenia kilkudziesięciu milionów złotych ze spółki giełdowej
– dodał zawieszony przez Adama Bodnara zastępca prokuratora generalnego. Warto też podkreślić, że prokuratura, która prowadziła sprawę, odmówiła dziennikarzom dostępu do treści postanowienia o umorzeniu śledztwa, zasłaniając się przy tym... dobrem postępowania i tajemnicą śledztwa.
Nowa misja od Tuska?
Teraz natomiast okazuje się, że wyżej opisany polityk ma duże szanse na wejście do gabinetu Donalda Tuska i zastąpienie na stanowisku ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. W środę w mediach społecznościowych pojawił się filmik, na którym Giertych oświadcza, że wstępuje do Platformy Obywatelskiej. – Byłem bezpartyjny, dziś przedłożyłem akces do Platformy Obywatelskiej. Mam nadzieję, że wniosę nie tylko lekki odcień konserwatyzmu, ale dynamikę w rozwijaniu tej partii – przekazał nowy członek PO. Z informacji krążących po sejmowych kuluarach wynika, że do przetasowania na szczycie Ministerstwa Sprawiedliwości mogłoby dojść już w przyszłym tygodniu, a najważniejszym zadaniem nowego ministra miałoby być przyspieszenie rozliczania polityków PiS.
Jednak wejście do rządu tego polityka wiązałoby się również z tym, że otrzymałby on od premiera Tuska wszelkie narzędzia do ostatecznego zneutralizowania afery Polnord. – Jeżeli Roman Giertych faktycznie wejdzie do rządu jako minister sprawiedliwości i prokurator generalny, to oczywiście otrzyma pełne narzędzia i instrumentarium do zarządzania prokuraturą. Sytuacja co najmniej bardzo niepokojąca, gdyż w prokuraturze jeszcze kilka miesięcy temu, w czasach rządów Donalda Tuska, prowadzone było śledztwo, w którym Roman Giertych miał postawione zarzuty. Prokuratura przez długi czas po grudniu 2023 r. nadal to postępowanie prowadziła, uznając, że są do tego podstawy. W związku z tym jego dostęp do materiałów dotyczących jego sprawy to byłoby coś szalenie niebezpiecznego – mówi „Codziennej” Stanisław Żaryn, były rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, a obecnie doradca prezydenta RP.
Eksperci dla „GPC”
O komentarz do całej sytuacji poprosiliśmy też byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła. – Zamieciona pod dywan przez Adama Bodnara afera Polnordu jak w soczewce pokazuje priorytety „uśmiechniętej” patowładzy. Ścigać księży i polityków opozycji, a chronić swoich łapówkarzy i złodziei. Gdy prokuratorem generalnym został Bodnar, sprawa została nagle umorzona. A, podkreślę, dowody przecież nie wyparowały ani nie pojawiły się nowe, podważające wyniki wieloletniego śledztwa. Po prostu przyszedł Bodnar i koniec. Umorzone. To się komentuje samo. Miotła Bodnara jest już tak wystrzępiona od zamiatania przekrętów ludzi związanych z obecną władzą, że się nawet nie dziwię odmowie dziennikarzom wglądu do akt. Bo te akta są tak mocne, że umorzenia nie da się uzasadnić – mówi nam Warchoł. – Oczywiście, że jest taka obawa, że jeśli zostanie prokuratorem generalnym, to może dążyć do zneutralizowania sprawy Polnord – dodaje polityk.
Swoją opinią podzieliła się z nami także prof. Genowefa Grabowska, autorytet w zakresie prawa. – Nominacja pana Giertycha na funkcję ministra sprawiedliwości oznaczałaby, że w PO jest naprawdę bardzo krótka ławka. Szef resortu sprawiedliwości powinien być transparentny, a jego przeszłość nie może budzić tak skrajnych emocji. Jeżeli rzeczywiście do tego dojdzie, to należy uznać, że pan premier zakpił sobie z obywateli. Chęć odwetu, którą prezentuje pan Giertych, z pewnością nie poprawi sytuacji w polskim wymiarze sprawiedliwości, a jedynie pogłębi kryzys – ocenia prof. Grabowska.