Kolejna ingerencja TSUE
We wtorek Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej odpowiadając na pytanie Naczelnego Sądu Administracyjnego orzekł, że “państwo członkowskie ma obowiązek uznać małżeństwo pary tej samej płci zawarte legalnie w innym kraju Unii, nawet jeśli prawo tego państwa nie uznaje tego typu związków".
Chodziło o dwóch mężczyzn, którzy zawarli w 2018 roku “związek małżeński” w Berlinie, a ich niemiecki akt małżeństwa nie został wpisany do polskiego rejestru stanu cywilnego. Stało się tak, ponieważ polskie prawo nie zezwala na zawieranie i rejestrowanie małżeństw osób tej samej płci.
Konstytucja mówi inaczej
Konstytucjonalistka i ekspert prawa międzynarodowego prof. Genowefa Grabowska podkreśla w rozmowie z portalem Niezależna.pl, że wtorkowy wyrok TSUE “wpisuje się w stałą presję” poprzez którą próbuje on rozszerzać swoje kompetencje “nawet na obszary bardzo wrażliwe, należące do tożsamości konstytucyjnej każdego państwa”. - TSUE tego nie szanuje, bo jeżeli państwo te kwestie reguluje inaczej z uwagi na etykę, na moralność, na względy pozaprawne, to nie można zmuszać państwa do czegoś takiego. TSUE to robi od dłuższego czasu – wskazuje.
- Myślę jednak, że w tej sytuacji musimy pamiętać, że wyroki TSUE nie mają bezpośredniego zastosowania na obszarze państw członkowskich. Musiałoby być zmienione w Polsce prawo, żebyśmy mogli i chcieli szanować w Polsce ten wyrok. Dopóki tak nie jest, to mimo, że w Polsce sędziowie chcą stosować bezpośrednio te wyroki - nie ma takiej możliwości
- tłumaczy.
Prof. Grabowska wskazuje, że państwo polskie “musiałoby wprowadzić zasadniczą zmianę, przede wszystkim do swojej konstytucji”. - A skoro konstytucja mówi inaczej i skoro konstytucji w tym zakresie jak wiadomo zmieniać nie chcemy, to tu będziemy w sporze z TSUE. I TSUE musi uszanować nasze podejście własnie do kwestii małżeństw jednopłciowych - wyjaśniła.
Możemy mieć problem
Pytana o konsekwencje wyroku TSUE, który zapadł przecież w związku z pytaniem polskiego sądu dotyczącym możliwości rejestracji związków jednopłciowych zawieranych w innych państwach UE i ich statusem w obrocie prawnym, konstytucjonalistka przyznała, że “tu będziemy mieli problem”.
- Zgodnie z konstytucją, w świetle prawa takich związków nie uznajemy, natomiast Unia chce, żebyśmy te związki rejestrowali w obrocie administracyjnym, ułatwiali obywatelom funkcjonowanie. Tu będzie potrzebna jednolita praktyka administracyjna, żeby w Polsce nie było tak, że jeden urząd sobie zarejestruje taki związek, a drugi nie. A nie powinno to zależeć od urzędu i nie od jednego sądu, bo sąd ma stosować konstytucję i ustawy, a konstytucja reguluje to jednoznacznie
- wyjaśniła.
Przyznała, że biorąc pod uwagę praktykę orzeczniczą, z którą mamy do czynienia w ostatnich latach “może się okazać, że mamy rozdźwięk pomiędzy stroną formalną i obowiązkiem sadu do przestrzegania konstytucji i ustaw, a z drugiej strony takim pędem naszych sędziów do respektowania tego, co europejskie przed tym co polskie”. - Ale jeżeli nie chcemy respektować prawa i chcemy to rozwiązywać politycznie, to nie pytajmy o zdanie prawników. Pytajmy polityków i niech to oni zadecydują czy po raz kolejny łamać konstytucję - podsumowała prof. Genowefa Grabowska.