- Polska powinna dokonać przeglądu swojego prawodawstwa - miał powiedzieć ambasador USA Mark Brzeziński podczas spotkania w MSZ ws. umieszczenia Polski wśród krajów "drugiej kategorii" z dostępem do mikroczipów dających możliwość rozwoju sztucznej inteligencji.
Administracja Stanów Zjednoczonych, w ostatnich dniach rządów Joego Bidena, poinformowała o wprowadzeniu rozwiązań ograniczających eksport zaawansowanych technologii związanych ze sztuczną inteligencją. Resort handlu USA opublikował decyzję mającą na celu ograniczenie eksportu amerykańskich czipów GPU (graphic processing units) - procesorów graficznych - do wybranych krajów.
Nowe zasady dzielą kraje świata na trzy kategorie: 18 "kluczowych sojuszników", których restrykcje nie obowiązują, ponad 120 innych krajów (w tym Polska, Szwajcaria i Portugalia), które według standardowych zasad będą mogły sprowadzać 50 tys. GPU rocznie (z możliwością zwiększenia do 100 tys.), a także kraje budzące obawy (m.in. Chiny i Rosja), gdzie obowiązuje embargo.
Wiceminister cyfryzacji Dariusz Standerski podczas sejmowej Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii przedstawił posłom informację na temat działań podejmowanych przez rząd w reakcji na tę decyzję.
- Otrzymaliśmy jasny komunikat ze strony administracji Donalda Trumpa, że trwają konsultacje (ws. limitów czipów - red.), które zakończą się 15 maja i jest możliwość weryfikacji tej decyzji - podkreślił.
Standerski podkreślił, że według analizy obecnych planów wynika, że Polska z narzuconego limitu skorzysta w zaledwie 5-10 proc. - Decyzja poprzedniej administracji amerykańskiej nie ma wpływu na obecne zakupy, które są planowane w krótkim terminie i na które są zabezpieczane, albo deklarowane środki w budżecie państwa - zapewnił.
Podobnego zdania był wcześniej poseł Witold Zembaczyński, który powiedział, że pakiet "mikrochipów Nvidia, które zostały przewidziane dla krajów jak Polska, jest nawet ponad zdolności absorpcji naszej gospodarki, w związku z tym stało się dobrze".
ZOBACZ TAKŻE: USA nagle zmieniły zdanie. Polska nie była wcześniej objęta ograniczeniami
Wiceszef resortu cyfryzacji podczas obrad komisji dodał jednak, że "z punktu widzenia polskiego rządu i krajów UE ta decyzja jest niezrozumiała i nie ma podstaw faktycznych". W niższej kategorii spośród krajów Unii znalazła się obok Polski, również Portugalia.
Zaznaczył, że decyzja szkodzi polsko-amerykańskim relacjom gospodarczym, co było wielokrotnie podkreślane podczas kolejnych spotkań ze stroną amerykańską. - Pierwsze działania zostały podjęte 14 stycznia - ambasada w USA zwróciła się o wyjaśnienia - podkreślił Standerski. Podkreślił, że również podczas spotkanie w polskim MSZ z pracownikami ambasady USA w Warszawie "wyraziliśmy zaniepokojenie".
W przedstawionej informacji znalazła się także informacja o spotkaniu z odchodzącym dyplomatą z USA. Mark Brzeziński miał podczas spotkania w MSZ w połowie stycznia miał zapewniać, że omawiane przepisy "znajdują się nadal w fazie konsultacji".
Dopytywany o powody umieszczenia naszego kraju w niższej kategorii miał odpowiedzieć, że "Polska powinna dokonać przeglądu swojego prawodawstwa". Standerski przyznał, że dopytywany o dziedzinę, której powinny dotyczyć owe zmiany doprecyzował, że chodzi o "cyberbepieczeństwo i ochrona własności intelektualnej".
Wiceminister z Lewicy ocenił, ze taka ocena oznacza "brak konkretnych czynników do pojęcia takiej decyzji". Wskazał, że wspomniane przepisy są jednolite dla całej UE, o czym wie amerykański dyplomata.
Strona amerykańska nie potrafiła jednoznacznie powiedzieć, dlaczego Polska nie została zakwalifikowana do pierwszej kategorii krajów objętych limitami i że potrzebna jest dalsza analiza
– wskazał Standerski odnosząc się do decyzji administracji Bidena.
Standerski dodał, że administracja Trumpa przekazała z kolei, że trwają konsultacje, a dodatkowo rząd ma 60 dni na podsumowanie wszystkich spraw, które zastał po poprzednikach. - Przekazała też informacje na temat krytycznych głosów firm amerykańskich dla tych regulacji - zaznaczył.
Wiceminister przekazał ponadto, że przedstawiciele MC spotkali się z firmami amerykańskimi m.in. w Davos i w Brukseli. Dodał, że miały one przekazać swoje krytyczne stanowisko co do styczniowej decyzji administracji USA. Standerski wyjaśnił, że były to m.in. wielkie firmy technologiczne, takie jak Amazon, IBM i Qualcomm.