- Wizyta prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego w Białym Domu unaoczniła narastające napięcia w relacjach ukraińsko-amerykańskich – i pokazała jak wiele zależy od tego, by rozsądnie prowadzić rozmowy, nie prowokując ich zerwania - ocenił Mateusz Morawiecki, poseł PiS.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski spotkał się w piątek z prezydentem USA Donaldem Trumpem w Białym Domu. Rozmowa w Gabinecie Owalnym na temat perspektyw zakończenia wojny Rosji przeciwko Ukrainie początkowo przebiegała w stosunkowo dobrej atmosferze, ale ostatecznie nie doszło do podpisania umowy dotyczącej eksploatacji złóż ukraińskich surowców mineralnych.
Po sprzeczce Trump zerwał rozmowy, a Ukraińcy zostali wyproszeni – przekazało źródło stacji CNN. Planowana wspólna konferencja prasowa Trumpa i Zełenskiego została odwołana, a obie strony nie podpisały zgodnie z zapowiedziami umowy o minerałach.
Poseł PiS Mateusz Morawiecki opublikował na Facebooku wpis, w którym skomentował wczorajsze rozmowy prezydentów USA i Ukrainy. Wskazał, iż w jego opinii "wizyta prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego w Białym Domu unaoczniła narastające napięcia w relacjach ukraińsko-amerykańskich – i pokazała jak wiele zależy od tego, by rozsądnie prowadzić rozmowy, nie prowokując ich zerwania".
"3 lata wojny pokazały również, że błędy popełnione przez Europę wciąż nie zostaly naprawione. Wczorajsza "ofensywa twitterowa" wyrazów wsparcia od europejskich liderów to gest wyłącznie symboliczny. Jeśli Europa naprawdę chce pomóc, liderzy państw UE powinni raczej zakomunikować dziś, ile w nadchodzącym tygodniu przekażą: pieniędzy, amunicji i sprzętu wojskowego"
– podkreślił poseł PiS.
Dodał, iż "jest takie powiedzenie - "tylko ludzie szaleni robią wciąż to samo oczekując innych rezultatów." piszę te słowa jako człowiek, który - razem z prezesem Prawo i Sprawiedliwość Jarosławem Kaczyńskim, premierem Czech Petr Fiala oraz premierem Słowenii Janez Janša, jako pierwszy europejski lider okazał wsparcie Ukrainie".
Polityk przypomniał też o wydarzeniach z 2022 roku i wsparciu, jakiego Polska udzieliła walczącej z Rosją Ukrainie.
"Tuż po wybuchu wojny, 15 marca, byliśmy w Kijowie, żeby zagwarantować, że Ukraina nie zostanie sama. Wczoraj za to w Gabinecie Owalnym słyszeliśmy, że Ukraina “cały czas była sama…”. Trudno to zaakceptować.Piszę te słowa jako były premier kraju, który wsparł Ukrainę ekonomicznie i militarnie najmocniej w stosunku do proporcji i możliwości swojej gospodarki i wojska – oraz zbudował wielką koalicję państw UE i skłonił je do zmiany polityki wobec Rosji i Ukrainy"
– czytamy we wpisie Morawieckiego.
Były premier przypomniał, że "początkowo inni premierzy przekonywali go, że Ukraina zaraz padnie – i że trzeba szykować się do negocjacji z Rosją „taką, jaka ona jest”".
"Nie zgodziłem się na to – i razem z naszymi sojusznikami sprawiliśmy, że rosyjska agresja została zatrzymana. Ogromnym kosztem dla Polski i Europy – ale koszt byłby znacznie większy, gdyby Rosja wygrała wojnę tak jak planowała w 10 dni, nie straciwszy żołnierzy – i szykowała by się do kolejnego ataku, a na całej naszej wschodniej granicy stałyby wrogie wojska"
– oświadczył.
W trakcie wczorajszego spotkania z Wołodymyrem Zełenskim Donald Trump powiedział, że "jest bardzo zaangażowany na rzecz Polski".
Myślę, że Polska naprawdę stanęła na wysokości zadania i wykonała świetną robotę dla NATO. Jak wiesz, zapłacili więcej, niż musieli. To jedna z najlepszych grup ludzi, jakie kiedykolwiek poznałem. Jestem bardzo zobowiązany wobec Polski"
– mówił amerykański przywódca.
Odnosząc się do tych słów, Morawiecki napisał: "Na tym polega odpowiedzialność za bezpieczeństwo swoje i Europy! A Stany Zjednoczone cały czas pozostają kluczowym sojusznikiem i gwarantem bezpieczeństwa – Polski i całej Europy, w tym także Ukrainy".
"W swoich wyrazach bezwarunkowego wsparcia dla Ukrainy i oburzenia co poniektórych liderów i komentatorów stanowiskiem nowej administracji USA – nie zapominajmy o tym! W tym kontekście warto także podziękować premier Włoch Giorgia Meloni za błyskawiczną inicjatywę szczytu europejsko-amerykańskiego. Ten szczyt (który nota bene - powinien odbyć się Warszawie, ale obecny polski rząd śpi po napisaniu kilkunastu tweetów) powinien pokazać naszą jedność i determinację by zapewnić Europie bezpieczeństwo"
– podsumował polityk.