Zapaść finansów
W poniedziałek ministerstwo finansów poinformowało o wielkości deficytu budżetu państwa po maju, który wyniósł ponad 108,29 mld zł i zgodnie z ustawą budżetową stanowił 37,5 proc. jego maksymalnej kwoty. W piątek resort przekazał, że według wstępnych szacunkowych danych, zadłużenie skarbu państwa na koniec maja 2025 r. wyniosło ok. 1.772,5 mld zł, co oznacza wzrost o 22,1 mld zł (+1,3 proc.) miesiąc do miesiąca.
Jednocześnie bardzo wyraźnie spada konkurencyjność naszej gospodarki, o czym informował we środę Business Insider. W rankingu konkurencyjności gospodarek, który przygotowuje Szwajcarska Szkoła Biznesu, Polska zajęła dopiero 52 pozycję, spadając na przestrzeni ostatniego roku aż o 11 miejsc, „Spadliśmy we wszystkich wyszczególnionych podkategoriach — m.in. efektywności rządu. (…) To najgorszy wynik dla naszego kraju w ostatnich pięciu latach” - podkreśla BI.
Efekt kuli śniegowej
Zdaniem posła Zbigniewa Kuźmiuka, którego portal Niezależna.pl poprosił o komentarz, „zadłużenie gwałtownie przyspiesza i zaczyna przypominać kulę śniegową”. - Mówimy o długu skarbu państwa, a powinniśmy się posługiwać kategorią większą, taką, jaką mierzy to Unia Europejska i zgodnie z którą raportujemy do Brukseli, czyli kategorią zadłużenia sektora rządowego, instytucji rządowych i samorządowych – zaznaczył.
- W pierwszym kwartale tego roku ten dług wzrósł o 111 mld zł i łatwo jest przeliczyć, że w skali 90 dni, to jest ponad 1,23 mld zł dziennie. W tamtym roku dług mierzony metodą unijną przyrósł o 320 mld zł, czyli w tamtym roku średnio dziennie zadłużaliśmy się na ok 900 mln zł dziennie. W tym roku to tempo wyraźnie przyspieszyło
- wyjaśnił.
Kuźmiuk przestrzegł, że jeżeli zadłużenie w dalszym ciągu będzie przyspieszało w dotychczasowym tempie, to „mechanizm tej kuli śniegowej będzie bardzo trudny do zatrzymania i nie widać tu wyjścia z sytuacji”. - Na ten rok mamy deficyt na prawie 300 mld zł, a w tej chwili już jest ponad 108 mld, mimo tego, że nie wykonano zgodnie z planem części wydatków budżetowych, braku wyraźnie dochodów budżetowych w stosunku do tych zaplanowanych. Więc najprawdopodobniej dochodów zaplanowanych w budżecie nie da się osiągnąć. Coraz bardziej niestety przypomina to katastrofę – ocenił.
- Poszczególne kraje zadłużają się, to jest jakby praktyka świata współczesnego. To jednak, co martwi w przypadku rządów Tuska, to gwałtowny przyrost długu. Jeszcze raz powtórzę, w tamtym roku według tych kategorii unijnych dług wzrósł o ponad 6 punktów procentowych w relacji do PKB, a tylko w pierwszym kwartale o kolejne 2 punkty procentowe. Więc ten przyrost jest zatrważający
- podkreślił.
Państwo nie pilnuje dochodów
Zbigniew Kuźmiuk przypomniał, że deficyty budżetowe i dług publiczny nawet w czasie pandemii i rosyjskiej agresji na Ukrainę nie wzrastały w takim tempie. - Teraz nie mamy ani pandemii, ani jej konsekwencji, nie wspieramy przedsiębiorstw na taką skalę jak wtedy; ceny surowców energetycznych powróciły do tego poziomu sprzed wojny; nie mamy żadnych tarcz energetycznych i żywnościowej. Oczywiście trochę wydajemy więcej na wojsko, ale to już się dzieje od paru lat, a ten przyrost jest zatrważający. Mówiąc wprost – wszystko wskazuje na to, że nie pilnujemy dochodów. Mimo 3-procentowego wzrostu gospodarczego prawdopodobnie nie wykonamy w tym roku planu dochodów na kilkadziesiąt miliardów złotych. Moim zdaniem to jest główna przyczyna tego stanu rzeczy – podsumował parlamentarzysta.