"Cała ta gigantyczna opowieść kreowana w mediach prorządowych o wielkiej aferze RARS-u rozsypuje się jak domek z kart" - ocenił Paweł Jabłoński (PiS) zeznania Pawła Szopy, które opublikowała dzisiaj Telewizja Republika. W rozmowie z Katarzyną Gójską Jabłoński zauważył, że Szopa wyraźnie wskazuje, że kiedy powstała Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych "nie było już układu, żeby musiał tam coś odpalać".
Jak wynika z ustaleń Telewizji Republika, już dzień po przetransportowaniu go z Dominikany do Polski, oskarżony w sprawie RARS Paweł Szopa poszedł na współpracę ze śledczymi. Z zeznań, do których dotarł Piotr Nisztor wynika, że Szopa uzbierał ponad trzy miliony złotych na łapówki, jednak pieniędzy... nikomu nie przekazał.
Na ten temat rozmawiali goście Katarzyny Gójskiej w programie "W punkt". Oburzenia nie krył Paweł Jabłoński (PiS): "To jest absolutnie szokujące, że na podstawie takiego materiału dowodowego są dzisiaj ludzie przetrzymywani w areszcie tymczasowym. Zwłaszcza, że mamy do czynienia z kobietą, matką chorego dziecka. Słyszeliśmy te opnie lekarskie. Nawet z takich czysto ludzkich powodów nie powinno mieć miejsca". Mówił o zatrzymaniu Anny W., byłej urzędniczki z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (pisaliśmy o sprawie tutaj).
"Prokurator jest funkcjonariuszem publicznym. Nie ma dążyć do wsadzenia kogoś za wszelką cenę. Ma obowiązek ocenić całokształt materiału dowodowego w każdej sprawie" - dodał.
Jabłoński zauważył, że z ujawnionych przez Republikę zeznań wynika, że w przypadku RARS trudno jest mówić w ogóle o aferze.
Jeżeli tutaj pojawia się taki fragment, w którym słyszymy, że w momencie kiedy powstała Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych - RARS, "nie było tam takiego układu, żebym komuś coś musiał odpalać", to jeżeli coś takiego ma miejsce, to cała ta gigantyczna opowieść kreowana w mediach prorządowych o wielkiej aferze RARS-u rozsypuje się jak domek z kart. Te opowieści, że ktoś kiedyś miał coś obiecać, dać, ale tak naprawdę nigdy do tego nie doszło. Przecież wręczenie korzyści majątkowej polega na tym, że są działania, żeby pieniądze zmieniły właściciela
– zaznaczył poseł PiS, odpowiadając Katarzynie Gójskiej.
I faktycznie dokładnie takie słowa mówi w zeznaniach Szopa ("Później już było po COVID-zie i był RARS. Tam już nie było żadnego układu, żebym coś musiał odpalać. Tam już to było zakończone").
"Tutaj nawet nie było mowy o stworzeniu jakiegoś działania, które miałoby do tego doprowadzić. To wynika z tych zeznań" - podkreślił.
Jego zdaniem sprawa wygląda tak, jakby spektakularnie zatrzymany i szybko osadzony w areszcie Paweł Szopa był naciskany. "Jakby ktoś się od niego domagał "no zeznaj coś wreszcie na tych ludzi, na Kuczmierowskiego, na pozostałych". On mówił, że nie przekazał, aż wreszcie zeznał, że coś miało być, ale nie było" - ocenił Paweł Jabłoński.
Oglądaj Telewizję Republika na żywo: