Wszystkie grupy syryjskie, w tym kobiety i Kurdowie, muszą zostać zaangażowane w transformację kraju, jeśli Damaszek chce europejskiego wsparcia - apelowali dziś w stolicy Syrii ministrowie europejskich krajów. Konkretnie dwóch - Niemiec i Francji. Jak to jest, że - mimo głośnej inauguracji polskiej prezydencji w Unii Europejskiej - w Damaszku zabrakło szefa polskiego MSZ? To policzek podwójny dla Radosława Sikorskiego, orędownika Trójkąta Weimarskiego.
Ministrowie spraw zagranicznych Niemiec i Francji udali się z wizytą do Damaszku w imieniu Unii Europejskiej. Annalena Baerbock oraz Jean-Noël Barrot akcentowali chęć nawiązania nowych stosunków z Syrią. Wzywali też do pokojowych przemian.
Baerbock podkreślała potrzebę włączenia wszystkich grup etnicznych w proces transformacji do demokracji. To - jak tłumaczyła - ma stanowić gwarancję, że potencjalne fundusze europejskie nie wpadną w ręce „nowych struktur islamistów”.
Baerbock i Barrot byli pierwszymi europejskimi ministrami, którzy odwiedzili Syrię od czasu przejęcia przez rebeliantów kontroli w Damaszku.
To pytanie zasadne z dwóch powodów. Po pierwsze, Polska - wraz z nadejściem 2025 roku - rozpoczęła prezydencję w Radzie Unii Europejskiej.
Przez następne sześć miesięcy - jak czytamy na unijnych stronach - pokieruje pracami Rady nad unijnym ustawodawstwem oraz zadba o ciągłość działań UE, porządek procedur legislacyjnych i współpracę państw członkowskich.
Słowem - będzie wiodła prym w podejmowanych inicjatywach Wspólnoty. A taką niewątpliwie była wyprawa europejskich ministrów i wypowiadanie się w imieniu wszystkich krajów członkowskich co do gotowości do wsparcia Syrii w jej demokratycznej drodze.
Po drugie, wspólnie z Niemcami i Francją to Polska współtworzy inicjatywę Trójkąta Weimarskiego. Wielkim orędownikiem współpracy w tym formacie jest minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Ostatnie spotkanie w ramach Trójkąta odbyło się w listopadzie ub.r., tuż po wygranych wyborach w Stanach Zjednoczonych przez Donalda Trumpa.
Także na tej płaszczyźnie zapomniano o „partnerze” z Warszawy…