Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polityka

Świetlik: Trump nie zrobi wszystkiego za nas. Najwięcej zależy od prawicy w Warszawie

Czy efekt Trumpa zmieni oblicze polskiej sceny politycznej? Aby tak się stało, musi zmienić się polska prawica. Uderzając w Mateusza Morawieckiego, Donald Tusk stara się zablokować ten proces.

Sytuacja powyborcza w USA sprawia, że nadchodzące wybory prezydenckie w Polsce stają się jeszcze ważniejsze. Zwycięstwo Karola Nawrockiego będzie jasnym sygnałem, że formacja Donalda Tuska jest formacją schyłkową, a kwestią czasu stanie się powtórzenie tego wyniku w wyborach parlamentarnych. Kolejną sprawą jest utworzenie wyraźnej kontrpropozycji dla układu władzy KO, opartej na młodszym pokoleniu polityków, sprawnie operujących w polityce zagranicznej, skoncentrowanych na ekonomii, potrafiących poruszać się w świecie zdominowanym przez struktury korporacyjne, łańcuchowe powiązania gospodarcze oraz ponadnarodowe sieci instytucjonalne, którzy nie ulegają własnej propagandzie.
Atak na Mateusza Morawieckiego przy pomocy zgranej karty wyborów kopertowych, tuż przed inauguracją Donalda Trumpa, pokazuje, że Tusk doskonale rozumie to zagrożenie. Na szczęście od zrozumienia do pełnego zwycięstwa droga jest daleka.

Reklama

 

Chiny i postmarksizm

Donald Trump podczas swojej uroczystej inauguracji zapowiedział dwa kierunki, które mają sprawić, że „Ameryka będzie znowu wielka”. W tych zapowiedziach zawiera się cały jego program. Jeden z tych kierunków wydaje się bardzo obiecujący z perspektywy sił patriotycznych w Polsce i wszystkich tych, którzy dostrzegają destrukcyjny kierunek obrany przez ludzi podległych Tuskowi. Drugi również zapowiada się nieźle, choć niesie ze sobą pewne niebezpieczeństwa. 

A więc pierwszy kierunek dotyczy kwestii, której Trump podczas swojej poprzedniej kadencji jeszcze nie chciał lub bał się poruszać. Jest to całkowite odrzucenie postmarksistowsko-liberalnych prądów rewolucyjnych, takich jak ideologia LGBT, polityka klimatyczna oraz strategia migracyjna, zabraniająca jakiejkolwiek ochrony granic. To właśnie ostatnia z wymienionych w dużym stopniu przyczyniła się do zwycięstwa Trumpa, ponieważ jej szkodliwość była widoczna najszybciej i w najbardziej bezpośredni sposób stwarzała zagrożenie dla obywateli USA (podobnie jak w Europie).

Druga sprawa, dla Trumpa chyba najważniejsza, to globalna konkurencja z Chinami. Ta rywalizacja przybrała charakter zimnej wojny, a kwestią czasu może być przekształcenie się jej w konflikt gorący. W tej sprawie Trump w bardziej dosadny i konkretny sposób kontynuuje działania swojego poprzednika. W końcu to za prezydentury Joego Bidena procedowano słynną ustawę o mikroprocesorach oraz wdrażano szereg ustaw z poprzedniej kadencji republikanina, ograniczających chińskie inwestycje i transfer technologii. 

W 2021 r. USA, Wielka Brytania i Australia sfinalizowały porozumienie dotyczące współpracy wojskowej, w tym przy budowie okrętów z napędem jądrowym (AUKUS). Innymi słowy – USA podzieliły się swoimi tajemnicami, wzmacniając antychiński sojusz. Wzmocniono także Pakt Bezpieczeństwa Pacyfiku, który dziś ma jednoznacznie antychiński charakter.

Tusk jak o. Rydzyk?

Są to cele istotne z perspektywy przyszłości całej planety: tego, kto będzie nią rządził, jaka waluta stanie się wiodąca, gdzie będą leżały gwarancje bezpieczeństwa oraz w jakim kierunku będzie rozwijał się świat. W osiągnięciu obu tych celów Polska może odegrać istotną rolę. Pytanie brzmi, czy zostanie to dostrzeżone i kto będzie tę rolę odgrywał.

W kwestii ideologicznej – w walce z lewicowo-liberalnymi odlotami i terrorem poprawności politycznej – naturalnym sojusznikiem wydaje się polska prawica. W ciągu swoich ośmioletnich rządów starała się ona uchylić drzwi, które dziś Trump wyważa z kopniaka. Problem polega na tym, że przy swoim skrajnym oportunizmie Tusk za chwilę może udawać bardziej konserwatywnego od ojca Tadeusza Rydzyka. Próbki tego widzieliśmy już w sprawie nagłych zmian deklaratywnego podejścia do imigrantów czy Zielonego Ładu. Podpisując brukselskie dokumenty na potrzeby rynku krajowego, Tusk ostentacyjnie je krytykował. 

Możliwe jest także działanie odwrotne – na arenie międzynarodowej obecny rząd, mimo że w Polsce postrzegany jako lewicowo-rewolucyjny, zacznie prezentować się jako bardziej konserwatywny niż inne unijne gabinety. Na tle Niemiec, Francji czy krajów Beneluksu nie jest to trudne.

W kwestii globalnego konfliktu USA mogą mieć jeszcze większy problem z precyzyjnym rozróżnieniem, kto jest kim. Zarówno PiS, jak i Tusk – świeżo nawrócony na antyrosyjską retorykę – deklarują dzisiaj wspieranie celów USA. Tym celem jest jednak to, by dobrze uzbrojona i przygotowana Polska, wraz z krajami bałtyckimi i ewentualnie Ukrainą, poradziła sobie z Rosją, podczas gdy USA będą zajęte na Pacyfiku Chinami. To wizja mało optymistyczna, ale niestety wpisana w agendę działania wszystkich mocarstw. Natomiast Trump wrzuca w to pewną nadzieję na transakcyjno-biznesowy finał tej rozgrywki lub chociaż jej przedłużenie przy pomocy „środków innych niż wojna”. Dobrym przykładem jest kwestia TikToka. Zamiast go zakazywać nowy prezydent próbuje sprawić, by amerykański kapitał go częściowo przejął.

Problem z Morawieckim

Dla świadomego sytuacji Polaka problem, z którym się mierzymy, jest oczywisty – pytanie, czy jest on równie oczywisty z perspektywy USA. Działania Donalda Tuska w tych wszystkich sprawach będą jedynie pozorowane, prowadzone tylko na tyle, na ile będzie to potrzebne do utrzymania władzy. Będą one zasłoną dla faktycznej obsługi pewnego układu biznesowego. 

Przekierowanie dużej części środków z KPO do Dominiki Kulczyk oraz uwolnienie Romana Giertycha od poważnych zarzutów karnych mówią wszystko. Ekipa związana z PiS, mimo błędów, będzie faktycznie dbała o bezpieczeństwo kraju oraz zabezpieczenie tradycyjnych wartości kulturowych, naturalnych dla niej.

W obu tych obszarach, pomijając kwestie obrażania przez polityków KO Trumpa, PiS wydaje się bardziej naturalnym i autentycznym sojusznikiem. Jednak pragmatyczny Trump może zdecydować się na współpracę z tym, kto rządzi, a nie z tym, kto jest najlepszy. To rodzi wyzwanie i sprawia, że majowe wybory mogą zadecydować o przyszłości naszego kraju na dziesięciolecia. Podobnie jak mogą o niej decydować losy Morawieckiego, symbolizującego nowoczesną konkurencję wobec Tuska i będącego jego najpoważniejszym przeciwnikiem.

Prezydentura Trumpa zapowiada się jako wyjątkowa w historii Stanów Zjednoczonych – kto wie, czy nie porównywalna z prezydenturami Roosevelta i Reagana. Pewnym problemem polskiej prawicy będzie dzisiaj zrozumienie, że dla człowieka mającego ambicje wygrać globalny konflikt z Chinami i zmienić kierunki rozwoju cywilizacyjnego polityczne losy Donalda Tuska są kwestią niemalże marginalną. Ameryka i zmiana, jaka tam zachodzi, mogą sprzyjać obaleniu systemu władzy tworzonego przez Komisję Europejską i Koalicję Obywatelską. Ale Tuska Polacy muszą obalić tutaj, a przed polską prawicą jeszcze długa droga. Śmiem twierdzić, że dobrze byłoby, gdyby niektórzy podczas tej wędrówki po pustyni zostali „wygubieni”.
 

Reklama