Stacja TVN24 przerwała program Moniki Olejnik, by pokazać krótką rozmowę z Michałem Kuczmierowskim. To bardzo nie spodobało się obecnemu w studiu Tomaszowi Siemoniakowi. - Bardzo mi się nie podoba to, że przerywają państwo wywiad z ministrem spraw wewnętrznych, bo podejrzany o poważne przestępstwa w Londynie coś ma na ulicy powiedzieć. To jest poniżej krytyki absolutnie - narzekał.
Dwa dni temu były szef RARS Michał Kuczmierowski wyszedł na wolność. Wcześniej brytyjski wymiar sprawiedliwości zdecydował, że może on opuścić areszt za kaucją, która - według brytyjskiego prawa - jest podzielana na zabezpieczenie, wynoszące 200 tys. funtów i poręczenie majątkowe o wartości 365 tys. funtów. O ile pierwsza cześć została szybko uiszczona, to poręczenie majątkowe zostało zabezpieczone dopiero w poniedziałek.
Sąd zdecydował, że Kuczmierowski musi stawiać się na komendzie policji. W drodze na komisariat Kuczmierowskiemu towarzyszył pracownik TVN24. Stacja z Wiertniczej przerwała program Moniki Olejnik, aby pokazać rozmowę z Kuczmierowskim na żywo. To bardzo nie spodobało się obecnemu w studiu Tomaszowi Siemoniakowi, ministrowi spraw wewnętrznych i administracji.
"Bardzo mi się nie podoba to, że przerywają państwo wywiad z ministrem spraw wewnętrznych, bo podejrzany o poważne przestępstwa w Londynie coś ma na ulicy powiedzieć. To jest poniżej krytyki absolutnie. Zresztą komukolwiek by państwo przerywali taki wywiad, uważam że takie rzeczy nie powinny się zdarzać"
– powiedział.
Olejnik zapytała: "Dobrze, ale zostaje pan?". Siemoniak odparł: "Tak, zostaję, szanuję widzów, których państwo nie uszanowali tym samym".
Stokrotka była lekko w szoku🔥
— jachcy🇵🇱 (@jachcy) February 11, 2025
Siemoniak z reprymendą😂 pic.twitter.com/LRAXtj9ED4