Od 7 lipca na granicy z Niemcami wprowadzono czasowe kontrole. Zapowiadający je wcześniej premier Donald Tusk ogłosił, iż ma to zminimalizować przepływ nielegalnych migrantów do naszego kraju. Stało się to po wielu dniach nagłaśniania przypadków przywożenia przez niemieckie służby obcokrajowców do Polski. Informację o tym przekazywały grupy Polaków zrzeszone w obywatelskie patrole z Ruchem Obrony Granic na czele.
Dyskredytowanie działaczy
O to, czy akcja działaczy wpłynęła na decyzję rządu o przywróceniu kontroli granicznych pytany był w poniedziałek w TVN24 szef MSWiA Tomasz Siemoniak. W odpowiedzi przekonywał, iż "nie miało to żadnego znaczenia". - Kierujemy się interesem Polski - dodał.
Polityk Platformy Obywatelskiej próbował też zdyskredytować działaczy. - Opierają się na nieprawdziwych informacjach, na takim budzeniu emocji i uważam, że wyjątkowo nieuczciwe ze strony polityków są próby wykorzystywania tego. Powiedziałem o tym publicznie – jeśli ktoś chce bronić polskich granic, Straż Graniczna czeka – stwierdził.
"Nie odpuścimy"
Minister pytany był także, czy przedstawiciele Ruchu "zostali złapani na jakichś wykroczeniach". W odpowiedzi stwierdził, iż były "dziesiątki mandatów wystawionych przez policję". - Jest sprawa podszywania się pod funkcjonariusza podjęta przez prokuraturę [...] jest sprawa o utrudnianie czynności - mówił.
"Oczywiście w ręku prokuratury są dalsze kroki, natomiast my absolutnie tego nie odpuścimy i nie pozwolimy na to, żeby ktoś, kto mieni się w piórka obrońcy granic, w taki sposób traktował Polski i Polaków w mundurach, którzy służą nam wszystkim, narażają się dla nas wszystkich"
– oznajmił.
"Jeszcze 2 tygodnie temu..."
Temat rzekomego utrudniania pracy służbom na granicy przez Ruch Obrony Granic pojawił się już w poniedziałek wcześniej na konferencji prasowej szefa MSWiA. Wówczas pytał o to inicjator akcji Rober Bąkiewicz, który podkreślił, że osobiście nie zna żadnych takich przykładów i nie słyszał o zarzutach dla działaczy.
Podziękował też wszystkim, którzy bronili granic i zaznaczył, że dzięki nie "Straż Graniczna nie będzie robiła za taksówki na posyłki dla Niemców, żeby przewozić migrantów". Zwrócił również uwagę, że "jeszcze 2 tygodnie temu mówiono, że polskie służby na granicy panują zupełnie nad sytuacją, nie są potrzebne kontrole graniczne, a Niemcy nie dokonują przerzutu nielegalnych migrantów do Polski".
"Chciałbym powiedzieć też o tym, że nie jesteśmy żadnymi bojówkami czy przestępcami, kochamy naszą ojczyznę i dzisiaj doprowadziliśmy do tego, że Polska przywraca kontrole graniczne i być może będzie broniła granicy przed niemiecką inwazją"
– stwierdził.