Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polityka

Senator PSL wykpił narrację koalicjantów o "fałszowaniu wyborów". „Pierwszy taki przypadek na świecie”

Uważam, że gdyby ci, którzy twierdzą, że wyniki drugiej tury zostały sfałszowane, mieli rację, to Polska zasługiwałaby na wpis do Księgi rekordów Guinnessa. Byłby to bowiem pierwszy przypadek w historii, kiedy fałszerstwo wyborcze nie służyło władzy, lecz opozycji. Słyszycie państwo to kuriozum? - pisze senator Polskiego Stronnictwa Ludowego, Jan Filip Libicki.

Od kilkunastu dni przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej coraz głośniej forsują narrację kwestionująca wynik wyborów prezydenckich w Polsce, w których obywatelski kandydat Karol Nawrocki pokonał przedstawiciela KO, Rafała Trzaskowskiego. Od radykalnej grupy silnych razem i Romana Giertycha, spin ten przeszedł także na ministrów rządu Donalda Tuska.

Reklama

 Teraz już wprost wynik głosowania w wyborach prezydenckich podważa sam Tusk.

Od antypaństwowej i szkodliwej narracji dystansują się już niektórzy koalicjanci Tuska i jego formacji. Podważanie wyborczego wyniku krytycznie oceniali m.in. Szymon Hołownia czy Władysław Kosiniak-Kamysz.

Libicki: Słyszycie państwo to kuriozum?

Dziś tezę głoszoną przez Giertycha, Tuska i ich akolitów podważa senator Polskiego Stronnictwa Ludowego, Jan Filip Libicki.

Moim zdaniem możemy mówić o pewnych nieprawidłowościach w poszczególnych komisjach wyborczych – i oczywiście należy je dokładnie zbadać. Ale to osobna kwestia. Pytanie kluczowe brzmi: czy te nieprawidłowości miały istotny wpływ na ostateczny wynik drugiej tury wyborów? Jak dotąd - moim zdaniem - nie pojawiły się w przestrzeni publicznej żadne fakty, które by na to wskazywały. Zobaczymy, jak sytuacja się rozwinie

- stwierdził we wpisie na portalu salon24.pl Libicki.

Dodał, że "na ten moment - niezależnie od tego, komu się to podoba, a komu nie - legalnym prezydentem jest Karol Nawrocki".

W dalszej części swojego tekstu zakpił z narracji o sfałszowanych wyborach.

"Uważam, że gdyby ci, którzy twierdzą, że wyniki drugiej tury zostały sfałszowane, mieli rację, to Polska zasługiwałaby na wpis do Księgi rekordów Guinnessa. Byłby to bowiem pierwszy przypadek w historii, kiedy fałszerstwo wyborcze nie służyło władzy, lecz opozycji. Słyszycie państwo to kuriozum? Oto pod rządami naszej koalicji miałoby dojść do sfałszowania wyborów… na naszą niekorzyść. Chciałoby się powiedzieć: Polak potrafi! Pierwszy taki przypadek na świecie!"

- czytamy.

Źródło: niezalezna.pl, salon24.pl
Reklama