Pod koniec marca prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę wprowadzającą dostęp bez recepty do antykoncepcji awaryjnej dla osób powyżej 15. roku życia. Tłumaczył, że jest przeciwny temu, by osoby w tym wieku kupowały pigułkę bez wiedzy rodziców. Rząd Donalda Tuska zapowiedział wówczas wprowadzenie "planu B", który pozwoliłby na sprzedawanie takiej pigułki bez recepty.
Dziś mówiła o tym minister zdrowia Izabela Leszczyna. Słowa, jakie padły w wywiadzie dla Radia Zet, mogą zdumiewać.
To jest pomoc rodzicom, którym z wychowaniem nie wyszło. Bo jeśli szesnastolatka jest w niechcianej ciąży, a tylko wtedy się zgłosi po tabletkę, to znaczy, że rodzicom z procesem wychowawczym nie wyszło i szkole pod rządami PiS-u nie wyszło z edukacją zdrowotną, w tym seksualną
– stwierdziła minister zdrowia.
Mina prowadzącego rozmowę Bogdana Rymanowskiego mówi sama za siebie. Warto jednak dodać, że Leszczyna - przypominamy, minister zdrowia! - pomyliła podstawowy fakt. Pigułka "dzień po" nie ma działania wczesnoporonnego i nie przerwie istniejącej już ciąży. Może jedynie doprowadzić do tego, że nie dojdzie do zapłodnienia. Minister zdrowia nie dość, że wszystko w tej kwestii pokręciła, to jeszcze powiązała to... z PiS-em.
Maaatkooo! I to mówi minister zdrowia 🙄
— Emilia Kamińska (@EmiliaKaminska) April 17, 2024
Ona nawet nie wie do czego służy, "pigułka dzień po".
Może najpierw przydałaby się edukacja samej @Leszczyna pic.twitter.com/mIoRWKHeU9