Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz przyznał dziś, że w koalicji 13 grudnia "pojawiają się emocje". Stwierdził jednak, że rekonstrukcji rządu, o której w kuluarach mówi się coraz głośniej, nie będzie. Ale to się jeszcze okaże!
Radio Zet podało dziś, że niebawem może dojść do pierwszej rekonstrukcji w rządzie Donalda Tuska, a spekulacje dotyczą minister klimatu i środowiska Pauliny Hennig-Kloski, ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza oraz szefa MSZ Radosława Sikorskiego.
Oliwy do ognia dolało zachowanie polityków po dzisiejszym spotkaniu koalicji 13 grudnia. Z relacji dziennikarzy wynika, że Kosiniak-Kamysz uciekł tylnymi drzwiami; Tusk stwierdził, że wypowie się Hołownia; a marszałek Sejmu oznajmił, że... nie wyjdzie z gabinetu.
Wicepremier i lider PSL na razie robi dobrą minę do złej gry. "Nie było dziś rozmowy o żadnej rekonstrukcji rządu" - powiedział pytany o przebieg piątkowego spotkania liderów koalicji. Przyznał, że w koalicji "pojawiają się emocje" i stąd mogą wynikać pogłoski.
W jego opinii obecny rząd nie jest zbyt duży (a jest rekordowy pod względem ilości członków - przyp. red.), zwłaszcza w obliczu czekających go wyzwań związanych z reformami. Zaznaczył, że PSL nie wyczerpuje limitu stanowisk rządowych, jakie zapisano w umowie koalicyjnej, więc "można wręcz mówić o samoograniczeniach w tym względzie". Także wiceszef MON Paweł Zalewski (Polska 2050) powiedział dziś w Radiu Zet, że nie jest planowana rekonstrukcja rządu. Jego zdaniem nie ma żadnego powodu, żeby minister klimatu Paulina Hennig-Kloska traciła funkcję w rządzie.