- To, co dziś dzieje się na wschód od naszych granic, to także efekt działań Platformy - a raczej braku działań, aby wpłynąć na zmianę polityki swoich partyjnych kolegów z Europejskiej Partii Ludowej – ocenił w wywiadzie premier Mateusz Morawiecki.
Premier Mateusz Morawiecki udzielił wywiadu Polskiej Agencji Prasowej, w którym odpowiedział na zarzuty lidera Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska, który krytykował szefa polskiego rządu za to, że wziął udział w spotkaniu z liderami europejskich partii konserwatywnych w Madrycie. - Moglibyśmy zachowywać się jak Platforma, która nigdy nie podjęła realnych działań, żeby zmienić nastawienie Europejskiej Partii Ludowej do gazociągu Nord Stream 2. Donald Tusk jest przewodniczącym tej samej partii, w skład której wchodzą liderzy niemieckiej CDU, przez wiele ostatnich lat sprawujący władzę w Niemczech – ale nigdy nie przekonał Niemców, by zrezygnowali z Nord Stream 2, z proputinowskiej polityki - ocenił.
- Nie będzie zatem przesadą, jeśli powiem, że to co dziś dzieje się na wschód od naszych granic, to także efekt działań Platformy – a raczej braku działań, aby wpłynąć na zmianę polityki swoich partyjnych kolegów z Europejskiej Partii Ludowej
- podkreślił.
- Tusk patrzy na gazowy pistolet przystawiany przez Putina do głowy Ukrainy, Polski i wielu innych europejskich państw i udaje, że to pistolet na wodę – prawdopodobnie dlatego, że boi się reakcji swoich niemieckich kolegów politycznych. Ale jego propaganda jest mało skuteczna. Ludzie pamiętają, kto ściskał się z Putinem, o kim rosyjskie media pisały "nasz człowiek w Warszawie"
- zauważył Mateusz Morawiecki.
D. Tusk przez lata rządów PO był w świetnych relacjach z W. Putinem, z czego był bardzo dumny, publicznie okazując swoje uczucia rosyjskiemu dyktatorowi. Jeśli dziś kłamliwie nas atakując myśli, że o tym zapomnimy…to czas wszystkim o tym przypomnieć! RT👇 pic.twitter.com/zU91WpTymF
— Adam Andruszkiewicz (@Andruszkiewicz1) January 29, 2022
Szef polskiego rządu podkreślił, że w odróżnieniu od Platformy, Prawo i Sprawiedliwość to realiści. - Zdajemy sobie sprawę, że wielu polityków w Europie patrzy na Rosję inaczej niż my, nie dostrzegając zagrożeń, jakie niesie imperialna polityka Putina. I nie ma się co na to obrażać, tylko właśnie trzeba spotykać się i tłumaczyć - powiedział, odpowiadając na zarzuty dotyczącego tego, że niektóre z europejskich partii konserwatywnych są określane jako "prorosyjskie".
- Ta praca już przynosi owoce – dzisiaj w dyskusji ze wszystkich stron padały deklaracje bardzo mocnego wsparcia dla Ukrainy, które znalazły też swoje odzwierciedlenie w końcowej deklaracji. To bardzo ważny dokument, który jednoznacznie wyjaśnia jakie jest stanowisko europejskich konserwatystów w tej sprawie
- powiedział podsumowując spotkanie w Madrycie.