"Wprowadzenie stanu wyjątkowego spowodowało, że sytuacja jest opanowana" - tak o aktualnej sytuacji na granicy z Białorusią mówi szef MON Mariusz Błaszczak. Dodaje przy tym, że happeningi, które urządzała opozycja, działały na szkodę Polski. - To było działanie groźne dla bezpieczeństwa naszej ojczyzny - wskazuje.
Od 2 września w przygranicznym pasie z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego, obowiązuje stan wyjątkowy. Obejmuje 183 miejscowości (115 w woj. podlaskim i 68 w woj. lubelskim). Został wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów. Ma to związek z uchodźcami, których reżim Łukaszenki chciałby wypchnąć do Polski.
Aktualną sytuację na granicy polsko-białoruskiej skomentował w poniedziałkowy wieczór minister obrony narodowej.
- Przede wszystkim jesteśmy poddani zarówno my, jak i Litwa, Łotwa temu samemu atakowi, atakowi hybrydowemu dokonanemu ze strony białoruskiej, a więc wymienialiśmy doświadczenia, jak ten atak odeprzeć. Przypomnę że polska granica jest bezpieczna dzięki wprowadzeniu stanu wyjątkowego. Ten stan wyjątkowy jest również na Litwie, na Łotwie, a więc stosujemy te same środki, żeby zapewnić bezpieczeństwo
- stwierdził Mariusz Błaszczak w „Gościu Wiadomości” TVP. Szef MON dodał:
Wprowadzenie stanu wyjątkowego spowodowało, że sytuacja jest opanowana, bo przypomnę te haniebne wycieczki polityków opozycji, ta presja na polską Straż Graniczną, na żołnierzy Wojska Polskiego, którzy strzegą również granicy polskiej. To było na szkodę RP, to było działanie groźne dla bezpieczeństwa naszej ojczyzny
- Albo mamy do czynienia z mądrzejszą opozycją na Litwie i Łotwie, albo mamy do czynienia z ludźmi w Polsce, którzy gotowi są zrobić wszystko, zaszkodzić Polsce, naszej ojczyźnie w imię tego, że próbują obalić rząd, w imię tego, że próbują doprowadzić do kryzysu. Zresztą niestety w naszej historii, w osiemnastym wieku, tak już było. Z tym że wtedy mieliśmy wspólne państwo, przede wszystkim z Litwą. Jak widać, Litwini wyciągnęli wnioski z tych złych wydarzeń, niestety w Polsce wciąż część klasy politycznej, opozycja sama siebie nazywa totalną, próbuje wywołać kryzys albo poprzez ulicę albo zagranicę
- stwierdził minister Błaszczak.