To, co się dzieje w Polsce, no niestety, potwierdza, że tego typu wypadków może być więcej - mówił o politycznym azylu, który uzyskał na Węgrzech poseł Marcin Romanowski. Jego zdaniem, bezprawne działania władzy w Polsce pokazują, że niebawem inni politycy opozycji również będą musieli szukać schronienia u sojuszników.
"Jesteśmy bardzo blisko wysłania do sądu aktu oskarżenia. W sprawie Marcina Romanowskiego jeszcze sporo będzie się działo. Będą działania prawne, polityczne i dyplomatyczne w związku z tym, że przebywa na terenie Węgier. Cały czas trwa procedura wykonania europejskiego nakazu aresztowania. To nie oznacza, że śledztwo ws. Funduszu Sprawiedliwości jest zamknięte"
– powiedział w poniedziałek rano na antenie Radiowej Trójki minister sprawiedliwości Adam Bodnar.
Wieczorem, tego dnia, Romanowski był gościem Telewizji Republika. W związku z wypowiedzią Bodnara w programie red. Ewy Bugały pytany był o to, czy spodziewa się, że rząd ściągnie go do Polski. B. wiceszef resortu sprawiedliwości odparł, że w "życiu są pewne tylko dwie rzeczy - śmierć i podatki" jednak na Węgrzech czuje się bezpiecznie.
"Tutaj te regulacje europejskie jak najbardziej pozwalają w wyjątkowych sytuacjach udzielić takiej ochrony prawnej. No trudno nie uznać że ta sytuacja jest nie jest wyjątkowa, no bo bo jestem chyba no przecież pierwszym po upadku komunizmu politykiem, posłem opozycji, który uzyskał azyl polityczny"
– powiedział, dodając, że sam nie jest "bezczynny w tym zakresie".
Zdaniem Romanowskiego jednak, niebawem może już nie być jedynym, który będzie musiał ubiegać się o azyl. - To, co się dzieje w Polsce, no niestety, potwierdza, że tego typu wypadków może być więcej. W tym sensie, że więcej osób mogłoby spełniać dokładnie te same kryteria, bo podobne przecież prześladowania dzieją się w Polsce - powiedział.