W niedzielę skończyła się kadencja Didiera Reyndersa na stanowisku komisarza ds. sprawiedliwości Unii Europejskiej, a we wtorek został on zatrzymany pod zarzutem prania brudnych pieniędzy. Politycy PiS, którzy przez lata byli atakowani przez tego polityka, będą domagali się wyjaśnienia sprawy w Parlamencie Europejskim, bo komisarz odegrał kluczową rolę w hybrydowych atakach na Polskę. – Jakie środki nielegalne i od kogo otrzymywał, jest informacją kluczową. Będziemy próbowali wyjaśniać tę sprawę. Powinna w tej sprawie powstać komisja śledcza w Parlamencie Europejskim – mówi nam Arkadiusz Mularczyk, europoseł PiS.
Proceder prania brudnych pieniędzy przez Didiera Reyndersa według informacji medialnych miał trwać co najmniej 10 lat. Jest podejrzany o to, że od lat kupował tzw. e-bilety z National lottery, by w ten sposób prać pieniądze. Według ustaleń przez niemal dekadę polityk miał kupować losy o wartości od 1 do 100 euro, a następnie przelewać ich równowartość na swoje konto w Loterii. Z każdego wrzuconego euro miał wybierać 65 eurocentów.
Wielu komentatorów zastanawia się, jak to możliwe, że taki człowiek mógł zostać w 2019 r. komisarzem ds. sprawiedliwości? Na pytanie, czy już wtedy istniały podejrzenia, nikt jednak nie odpowiada. Faktem jest, że przez ostatnich pięć lat Reynders był całkowicie dyspozycyjny wobec władz w UE, a merytorycznie nigdy niczego nie rozstrzygał. Tak odbierali go politycy Prawa i Sprawiedliwości. – On zawsze traktował Polaków z poczuciem wyższości. Totalny bufon, z którym nie dało się rozmawiać - mówią nieoficjalnie politycy.
Jako komisarz ds. sprawiedliwości odgrywał jednak kluczową rolę przy tzw. sporze o praworządność w Polsce. Wszystko działo się w czasie, gdy Polska była krajem frontowym i wspierała Ukrainę.
- Zakleszczenie Polski w temat praworządności, czy to w trakcie wojny, czy jeszcze przed wojną, było elementem wojny hybrydowej wobec Polski. Nie ma wątpliwości, że Jourova, Reynders, von der Leyen wykorzystywali te mechanizmy unijne do podważania autorytetu i blokowania środków i był to element wojny hybrydowej. Dzisiaj w kontekście tych informacji, że Reynders jest podejrzewany o pranie pieniędzy, kluczowe jest pytanie, skąd pochodziły pieniądze, które prał? Czy to były instytucje państwowe, czy prywatne NGO? Reydners był elementem układanki międzynarodowej, która skupiła się na Polsce, czyli kraju, który blokował Nord Stream, utrudniał współpracę niemiecko-rosyjską, był podmiotem działań hybrydowych Białorusi i Rosji, kraju, który bronił granic i rozwijał swoje soft power. Polska stała się liderem Europy Centralnej, a działania hybrydowe przeciwko nam zmierzały po pierwsze do osłabienia soft power Polski i do odcięcia od funduszów
- mówi nam Arkadiusz Mularczyk.
Posłowie PiS będą się domagali utworzenia komisji śledczej w europarlamencie. To jednak będzie trudne, bo jest nie na rękę Ursuli von der Leyen.
Co do tego, że przy atakach na Polskę mogą wchodzić w grę korupcyjne mechanizmy, nie ma też wątpliwości Jacek Saryusz-Wolski, były europoseł i ekspert ds. europejskich.
- I tak oto oskarżyciel staje się oskarżonym. Jego oskarżenia są hucpą. Jasne, że mając takie trupy w swojej szafie, skrupulatnie i gorliwie wykonywał polityczne zlecenia, by fałszywie dyskredytować Polskę i w efekcie pozbawiać ją należnych funduszy. Najciekawsza jest odpowiedź na pytanie, kto był owym zleceniodawcą akcji osłabiania i zwalczania Polski. Cui bono? Już wcześniej pojawiały się interpretacje i ślady dotyczące możliwych mocodawców i geopolitycznych beneficjentów tych działań. Brakujące ogniwo - mówi Saryusz-Wolski.
Reynders działał na rzecz Moskwy. Ale czy prał rosyjskie pieniądze? Politycy PiS domagają się wyjaśnień w tej sprawie w PE i zapowiadają konieczność powołania komisji śledczej.
— GP Codziennie (@GPCodziennie) December 5, 2024
Czytaj #GPC od 00:00 na » https://t.co/EDVldJkeHO
PRENUMERUJ 📲 https://t.co/5oUNtNfQBb pic.twitter.com/HHanoXwg4a